- Po jednobramkowej porażce w Poznaniu, w Gnieźnie rozegrałyście bardzo wyrównany mecz z drużyną holenderską. Jakie założenia taktyczne zostały postawione przez sztab szkoleniowy przed drużyną na ten rewanż?
- Niestety, mecz w Poznaniu zupełnie nam nie wyszedł. Holenderki zdominowały grę. Strzeliły dwie bramki. My odpowiedziałyśmy tylko jednym trafieniem i to w końcówce spotkania. Dlatego przed rewanżem mieliśmy w założeniu od początku narzucić im nasz ofensywny styl gry. I to rzeczywiście zadziałało. Myślę że mecz był o wiele ciekawszy. Miałyśmy sporo okazji strzeleckich. Szkoda, że żadna z nich nie przyniosła bramki.
- No właśnie remis bezbramkowy, to raczej wynik rzadko spotykany na futsalowych parkietach. Ty w Poznaniu, w końcówce meczu, zdołałaś zdobyć honorowego gola. Dzisiaj też miałaś znakomitą okazję, aby rozstrzygnąć losy rewanżowego pojedynku…
- Rzeczywiście, dzisiaj miałam może nawet dwie, lub trzy okazje, ale tę najkorzystniejszą ponownie w końcówce spotkania. Szkoda, bo gdyby wtedy udało mi się zdobyć bramkę, to prawdopodobnie wygrałybyśmy ten mecz.
- Przed kilkoma laty byłaś związana z Gnieznem broniąc barw Medanu. Teraz już nie ma tamtej drużyny, za to mamy nową halę. Jak ją oceniasz?
- Przyznam że z rozrzewnieniem wspominam tamten okres i kiedy przejeżdżaliśmy obok tej starej hali, to troszkę łezka się w oku zakręciła. Ta nowa gnieźnieńska hala jest na pewno imponująca i maślę, że dla reprezentacji to jest spora nobilitacja grać w takim obiekcie przed taką publicznością. Mam nadzieję że nie jest to nasz ostatni mecz w Gnieźnie.
- A jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość. Jeśli chodzi o reprezentację, to będziemy miały jeszcze zgrupowanie w Toruniu. Ale wcześniej startuje liga i z moim zespołem AZS UAM Poznań chciałybyśmy w tym sezonie znaleźć się w czołowej czwórce.
- Życzę zatem sukcesów zarówno na parkietach ligowych jak i w potyczkach reprezentacji, ale przede wszystkim żeby omijały cię kontuzję. Dziękuję bardzo za rozmowę.
- Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców futsalu w Gnieźnie i okolicach.
Radosław Kossakowski/foto Roman Strugalski
Liczba komentarzy : 0