Nie ma czasu na odpoczynek (cz. 1)

2010-05-09



Choć na termometrach zagościły już na dobre wiosenne temperatury, promotorzy ICE Racingu w Polsce nie mają czasu na odpoczynek. ICE Racing Team Polska z każdym rokiem czyni stopniowe postępy. W minionym sezonie Grzegorz Knapp jako pierwszy Polak wystąpił w elitarnym cyklu Grand Prix. W światowej czołówce zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Kierownik teamu, Paweł Ruszkiewicz w długiej rozmowie opowiada o sposobie, w jaki Knapp wdarł się do światowej czołówki oraz o planach związanych z kolejną zimą. Dziś pierwsza część wywiadu-rzeki, w którym wyjaśniony zostanie m.in. temat ostatecznego nieprzyznania Polakowi dzikiej karty IMŚ.

Z Pawłem Ruszkiewiczem rozmawia Wojciech Jankowski.

Jak oceniasz debiut Grzegorza Knappa w cyklu Grand Prix?

- Grzegorz Knapp pojechał w tegorocznym cyklu finałów IMŚ na lodzie bardzo dobrze. Trzeba wziąć pod uwagę, że to dopiero trzeci sezon startów na lodzie z prawdziwego zdarzenia tego zawodnika. Już osiągnął bardzo wiele i to w tak krótkim czasie. Mimo zapowiedzi FIM nikt nie „darował” Grzegorzowi miejsca w elicie lodowego speedwaya. Sam wywalczył awans na torze w Sanoku i wielokrotnie pokazał, że stać go na jeszcze więcej. Zawody w Togliatti czy Assen były świetne w wykonaniu Grzegorza. Staraliśmy się wraz z pozostałymi sponsorami, by przygotować lidera naszej ekipy jak najlepiej do startów w finałach IMŚ. Wraz z Włodzimierzem Szkudlarkiem zakupiliśmy od Bauera drugi motocykl. W ubiegłym roku motocykl sprzedał nam Serenius. Jacek Grabowski – właściciel firmy JACK BUD odstąpił nam busa na sezon lodowy, z puli sponsorów sanockich mistrzostw świata udało nam się wygospodarować środki na pokrycie części dojazdów, noclegów i na zakup części oraz opon z kolcami. Na tyle było nas stać. Zdaję sobie sprawę, że Knapp może już niedługo dołączyć do ścisłej czołówki i walczyć o medale IMŚ. Do tego jeszcze daleka droga, wymagająca olbrzymich inwestycji w sprzęt, zakupu kilku par opon z kolcami, nowych teleskopów, gaźników itp. Wydatki są olbrzymie i śmiem twierdzić, że na poziomie wyższym od klasycznego SGP.

Trzeba przyznać, że Grzegorz swoimi występami wprowadził sporo zamieszania w światowej czołówce.
- Debiut Knappa okazał się sporym wydarzeniem w światku ICE Racingu. Razem z Nikołajem Kamińskim przewietrzyli nieco skład światowej czołówki. Teraz, kiedy Grzegorz okrzepł, pora na walkę o czołowe lokaty na świecie. Jego dobra jazda w cyklu GP bardzo pozytywnie wpływa na całokształt zainteresowania wyścigami motocyklowymi na lodzie w naszym kraju. Starty w finałach IMŚ spowodowały większe zainteresowanie mediów, w szczególności telewizji, dla której lodowy speedway jest idealnym wypełnieniem zimowej przerwy w imprezach sportów motorowych. Teraz czeka nas ciężka praca, by przełożyć ten wzrost na pozyskanie kolejnych sponsorów, nie tylko dla Knappa, ale i dla całej grupy naszych zawodników, z której chcemy stworzyć team narodowy, który wystąpi już niebawem w DMŚ w wyścigach motocyklowych na lodzie.



Sam Grzegorz podkreśla, że ICE Racing to dla niego olbrzymia frajda.
- Mam nadzieję, że Grzegorz nadal będzie chciał ścigać się na lodowych torach. W odróżnieniu od klasycznego żużla pieniędzy z tego nie ma zbyt wiele, choć satysfakcja bycia wśród 15 najlepszych żużlowców świata na pewno jest duża. Mogę zapewnić, że postaramy się, by ponownie Knapp był na tyle przygotowany logistycznie, by piąć się w górę w hierarchii światowego ICE Racingu.

Wspominałeś, że Knappowi nikt nie darował występu w Grand Prix. Dzięki wspaniałemu występowi w Sanoku sam wywalczył sobie miejsce w cyklu. Sezon już za nami, ale wciąż kwestia zapowiadanej przed sezonem dzikiej karty pozostaje nierozwiązana.

- Pytanie to należy skierować do władz FIM. Ja powiem szczerze, nie wiem dlaczego nie zrealizowano zapowiedzi. Dużo przed sezonem mówiło się o dzikich kartach na start w finałach IMŚ dla reprezentantów organizatorów rund eliminacyjnych IMŚ (w tym dla PZM). Niestety, nie otrzymaliśmy żadnego pisemnego potwierdzenia tej informacji. Dlatego też nie tworzyliśmy z tego faktu żadnego wielkiego wydarzenia. Grzegorz chciał walczyć o finały i udało się. Z perspektywy wielu dni spędzonych w podróżach po całym kontynencie żałujemy, że deklaracje FIM o dzikich kartach nie zostały zrealizowane. Mimo dobrych występów w zawodach sobotnich, udziału w finałach C, nasz zawodnik w niedzielę był zazwyczaj ponownie rezerwowym. Działo się tak nawet, gdy bracia Klatovscy, Linsdstrom czy Holstein, będący najsłabszymi w całym cyklu, mimo mizernych zdobyczy punktowych, nadal startowali w zawodach. System punktowania podczas finałów lodowych musi być zmieniony. Knapp i Harald Simon padli jego ofiarą. Nawet w przypadku świetnych wyścigów nadal w drugi dzień zawodów byli rezerwowymi. Tak nie może być. Marnowany jest poprzez niezrozumiałe, skostniałe zasady punktacji, cały wysiłek zawodników, sponsorów i mechaników. Już niedługo złożymy do FIM nasze propozycje organizacji cyklu IMŚ w sezonie 2010. Mówię złożymy, gdyż razem z pozostałymi organizatorami zawodów rangi eliminacji IMŚ z Holandii i Austrii chcemy wypracować jednolite stanowisko w kwestii zasad kwalifikacji i systemy rozgrywania IMŚ. Mamy nadzieję, że FIM nas wysłucha i zmieni dotychczasowy system eliminacji i finałów.

Cdn.
Wojciech Jankowski




treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,Nie_ma_czasu_na_odpoczynek_cz_1.html