Rozmowa z byłym zawodnikiem KS Start Gniezno – Łukaszem Związko, a obecnie trenerem od zajęć ogólnorozwojowych przygotowujący zawodników szkółki żużlowej i drużyny pierwszego zespołu TŻ Start Gniezno do sezonu 2010.
Co Ciebie skłoniło i od czego zaczynałeś przygodę ze sportem?
Od najmłodszych lat interesowałem się sportem. Mieszkałem niedaleko stadionu żużlowego, więc można powiedzieć, że na żużel chodziłem od małego. Było ściganie się na rowerach z kolegami, granie w piłkę nożną, koszykówkę, siatkówkę. W wieku 12 lat ojciec zapisał mnie do szkółki piłkarskiej w Gnieźnie. W popularnym "Mieszku” spędziłem 3 lata grając na różnych pozycjach (z wyjątkiem bramki hehehe). W międzyczasie w Gnieźnie prężnie działała liga speedrowera, w której uczestniczyłem. Mecze odbywały się w różnych dzielnicach miasta. Ogólnie miła, przyjemna zabawa, gdyż wiadomo, każdy z młodych chłopaków chciał zostać żużlowcem, a ściganie się na rowerach było czymś podobnym. W wieku 16 lat zmieniłem dyscypliny sportu. I tak z piłki nożnej ojciec (wielki fan żużla) przepisał mnie na żużel. W maju 1996 roku zostałem zapisany i rozpocząłem pierwsze treningi. Licencję na zawodnika zdobyłem w 1997 roku w czerwcu na torze w Gnieźnie.
Jak przebiegała twoja kariera, jakie klubu reprezentowałeś i jakie sukcesy odniosłeś w sporcie żużlowym?
Po zdaniu licencji w sezonach 1997-1998 reprezentowałem barwy, SKS Start Gniezno. Pierwsze zawody, w jakich wystąpiłem były to Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwa Polski rozgrywane na torze w Gnieźnie. Wystartowałem jako rezerwa toru, gdyż drużyna z Lublina nie stawiła się na zawody. Zdobyłem 5 punktów w 5 biegach (1,2,T,0,2) i w opinii ludzi, którzy widzieli moją jazdę zaprezentowałem się dobrze. Szczególnie utkwiły mi słowa trenera Andrzeja Koselskiego „Zeciu, jeździsz pięknie stylowo i technicznie”. Bardzo mnie to ucieszyło. Resztę sezonu rywalizowałem w zawodach młodzieżowych rozgrywanych na torach Wielkopolski ze zmiennym szczęściem. Raz bywało lepiej, raz gorzej. Jeśli motocykl, którym dysponowałem spisywał się bez zarzutów udawało mi się zdobywać w granicach 7, 8 punktów. W tamtych czasach w zawodach młodzieżowych miałem okazje startować z bardziej doświadczonymi i utytułowanymi zawodnikami jak np.: Damian Baliński, Adam Skórnicki, Karol Malecha, Tomasz Jędrzejak, Krzysztof Jabłoński, Mariusz Franków, Krzysztof Stojanowski - zawodnicy, którzy w swoich klubach startowali w rozgrywkach ligowych, więc naprawdę było się z kim ścigać. W sezonie 1998 zacząłem dość dobrze jeździć w sparingach Startu jak również w imprezach młodzieżowych moje zdobycze punktowe wahały się w granicach 10 punktów. W Zielonej Górze w dwóch
pierwszych zawodach młodzieżowych udało mi się wykręcić najlepszy czas dnia, minimalnie gorszy od rekordu toru. No, ale żużel to sport urazowy i w sezonie 1998 przytrafiła mi się kontuzja. W Tarnowie podczas MDMP w swoim drugim biegu( pierwszy bieg przegrałem po walce z Damianem Balińskim), a trzynastym w zawodach, zaliczyłem upadek na 2 miejscu. Diagnoza: podejrzenie zerwania wiązadeł lewego kolana i złamanie prawego śródstopia. Przerwa w startach około 8 tygodni. W Gnieźnie okazało się, że tylko złamane mam śródstopie, ale przerwa w startach i tak potrwa około 6 tygodni. Po upływie 6 tygodni wróciłem na tor. Finał MDMP odbywał się w Gnieźnie i miałem wystąpić jako zawodnik rezerwowy, ale w ostatniej chwili ówczesny trener Startu, Mieczysław Woźniak, wystawił na rezerwowego swojego syna Roberta. Start Gniezno wygrał te zawody i został Mistrzem Polski, ale nie dane mi było stać na podium z kolegami. Parę dni później Adam Fajfer zapytał trenera, dlaczego Zeciu nie startował. Trener na to, że Robert był lepszy na treningach. Adam zapytał tylko, na których treningach. W sezonie 1999 w zawodach młodzieżowych reprezentowałem Start Gniezno, a w zawodach ligowych Wande Kraków. Wystartowałem w 3 meczach ligowych
zdobywając 3 punkty w pierwszym meczu w Krakowie, 0 punktów w Rzeszowie i 6 punktów w Krakowie. Udało mi się wygrać swój pierwszy bieg w lidze. Dzięki pomocy jednego ze sponsorów zakupiłem dobrej klasy motocykl od Tomasza Nowakowskiego. Sprzęt, który posiadałem spisywał się rewelacyjnie. W zawodach młodzieżowych rozgrywanych w Lesznie drużyna Startu zrobiła 11 punktów, z czego 10 punktów to mój dorobek (3,3,3,1). Wszystko zaczęło układać się po mojej myśli do młodzieżówki w Rawiczu. Zawody odbywały się na mocno przyczepnym torze. W pierwszych 3 biegach zdobyłem (2*,1*,3) 6 punktów plus 2 punkty bonusowe( jeździłem w parze razem z Mariuszem Lisiakiem). W ostatnim biegu przez 4 okrążenia atakowałem zawodnika Rawicza, Strzelbickiego. Na ostatnim łuku prowadząc już upadłem. Po wizycie w szpitalu w Rawiczu okazało się, że doszło do złamania lewego przedramienia (które złożono mi później na blachę) oraz kompresyjne złamanie kręgosłupa na odcinku lędźwiowym (na szczęście miałem czucie w nogach). Po tej kontuzji zastanawiałem się czy nadal uprawić żużel czy nie lepiej dać sobie spokój. W okresie zimowym uczestniczyłem w zajęciach ogólnorozwojowych (które prowadził mój ojciec) z zawodnikami Orła Gniezno jak również w całym cyklu rehabilitacji. W sezonie 2000 reprezentowałem SKS Start Gniezno. W zawodach młodzieżowych różnie to bywało. Raz lepiej, raz gorzej. Czasami zastanawiałem się czy po tak ciężkiej kontuzji nie za szybko wróciłem na tor. W zawodach ligowych większość moich występów kończyła się na próbie toru. Ówczesny trener Startu, Leon Kujawsk,i nie widział mnie w składzie, więc tak to wyglądało. W sezonie 2001 przeniosłem się do Łodzi, ale tam też nie zanotowałem dobrych wyników. Po tym sezonie nie zdecydowałem się na jazdę na żużlu i zakończyłem karierę. Do żużla wróciłem w połowie 2004 roku. SKS Start Gniezno nie dysponował wieloma zawodnikami i poproszono mnie czy nie odnowiłbym licencji. Po odnowieniu licencji wystąpiłem w kilku spotkaniach ligowych. Zdobycze punktowe wahały się w granicach 4, 6 punktów. W Sezonach 2005 i 2006 reprezentowałem klub z Piły. Po za paroma dobrymi występami w lidze większych sukcesów nie udało się osiągnąć i po sezonie 2006 definitywnie zakończyłem karierę.
Jak wyglądało Twoje życie po zakończeniu kariery: działałeś nadal przy żużlu, nadal interesowałeś się sportem?
Po zakończeniu kariery zostałem przy żużlu. Współpracowałem z Adrianem Gomólskim, Krzysztofem Pecyną, Tomaszem Rempałą oraz z Kostią Podżuksem. Głównie pomagałem im podczas zawodów rozgrywanych w Polsce. Z Kostią Podżuksem byłem również podczas finału Mistrzostw Świata w Ostrowie w 2007 roku. Miałem też sporo wolnego czasu, więc wróciłem do piłki nożnej. Uczestniczyłem w rozgrywkach klasy A. Reprezentowałem klub Fara Pelikan Żydowo. Do dnia dzisiejszego, jeśli czas pozwala gram w meczach. Udało mi się również ukończyć studia pierwszego i drugiego stopnia na kierunku zarządzanie i marketing. Pracę magisterską pisałem o sporcie, a dokładniej „Zarządzanie klubami sportowymi w Gnieźnie”.
Pracowałeś również zagranicą. Na czym polegała ta praca?
W sezonie 2008 byłem jednym z mechaników w teamie Charlie Gjedde. Odpowiedzialny byłem za przygotowanie motocykli do zawodów, jak również pomoc w zawodach, w których Charlie startował. Byłem jego mechanikiem w lidze Polskiej, Szweckiej, Duńskiej, Niemieckiej, jak również spedziłem 2 tygodnie w Anglii. Praktycznie cały czas w trasie z zawodów na zawody, szykowanie motocykli( mycie, wymiana zużytych części.) W sezonie 2009 byłem mechanikiem w teamie Nicolaia Klindta. Moim zadaniem było przygotowywanie motocykli do zawodów w Polsce, Szwecji, Danii. Byłem również z Nicolaiem podczas Drużynowego Pucharu Świata zarówno wśród Seniorów jak i Juniorów. Poznałem wielu światowej klasy zawodników. U większości z nich pracują Polacy. Gdziekolwiek udasz się na zawody żużlowe w Europie na pewno spotkasz jakiegoś Polaka, który pracuje jako mechanik u jakiegoś zawodnika. Polscy mechanicy są bardzo cenieni za granicą.