- Początek turnieju nie był najlepszy w twoim wykonaniu ale półfinał i finał wręcz rewelacyjny. Jak Odbierasz te zawody?
- Oczywiście bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Ale muszę przyznać, że dzisiaj jeździło mi się bardzo ciężko. Po pierwszych dwóch wyścigach trudno było nawet liczyć na podium, nie mówiąc o zwycięstwie. Trochę taka dzisiaj sztywna jazda, nie było tego spokoju, który towarzyszył mi na poprzednich sparingach, czy memoriale Alfreda Smoczyka. Fajnie, że udało się z tego wyjść i oczywiście cieszę się bardzo z tego zwycięstwa, bo to taki prestiżowy turniej.
- Dzisiaj było strasznie zimno i wietrznie. Może te warunki pogodowe wpłynąły na to, że mogłeś czuć się nieco sztywno?
- A rzeczywiście nie pomyślałem o tym, a to mogła być przyczyna takiego braku luzu na torze. Generalnie jednak przed wyjazdem na dzisiejsze zawody stwierdziłem, że dobrze, że zgodziłem się tu przyjechać, bo sparing w Częstochowie został odwołany, a ligowe zmagania już niebawem, więc każde doświadczenie się liczy. Tym bardziej, że do Gniezna mam bardzo blisko ze Śremu.
- W zimowej przerwie zmienione zostały nieco warunki torowe. Dosypano nawierzchni, zrobione zostało także odwodnienie liniowe. Jak jeździło ci się na tym nieco innym torze?
- Geometria toru nie zmieniła się, natomiast sama nawierzchnia jest trochę inna. Myślę, że dzisiaj trudno jeszcze było to ocenić, bo było bardzo zimno i tor był dość twardy, ale widać już było, że to nie jest ten typowy gnieźnieński beton.
- Jednym z elementów turnieju Chrobrego, już po jego zakończeniu i koronacji, jest przejazd konno nowego króla. Kiedy Przemek Pawlicki wygrał tutaj trzy lata temu, to przejechał cztery okrążenia galopem. Ty raczej tak po juniorski – delikatnie. Jak za rok przyjedziesz bronić korony i zwyciężysz, to pójdziesz w jego ślady?
- Wyznaję zasadę, że jeżeli czegoś nie potrafię to za to się nie biorę. Nie wiem, czy tu jeszcze kiedyś wygram, dlatego raczej nie będę uczył się jazdy konnej. Usiadłem na rumaka, zrobiono mi parę zdjęć, przejechałem kilka metrów i to wszystko. Wolę jednak motocykle.
- Kacper Woryna obiecało swojej narzeczonej, że wywalczy tu koronę i wystąpi w niej na ich ślubie. Ostatecznie był drugi, ale podobno zgodziłeś się pożyczyć mu ten koronę?
- No tak! Pod warunkiem że mnie zaprosili na wesele. (śmiech)
- No to musicie się dogadać, a na zakończenie jeszcze pytanie o nadchodzący sezon. Jakie cele stawiasz sobie u jego progu?
- Uważam, że przygotowałem się solidnie do tego sezonu. Mam taki wewnętrzny spokój i luz. Uważam, że powinno być dobrze. Nie stawiam sobie jakichś konkretnych celów. Przyjmę wszystko co Bóg da. Najważniejsze żeby odbyło się bez kontuzji!
rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI
foto Roman Strugalski -Szersza relacja fotograficzna z turnieju TUTAJ