- Trzecie miejsce w tym turnieju to dla ciebie sukces czy porażka?
- Na pewno jest to jakiś sukces. Stanąłem na podium. Wrócę do domu z ładnym pucharem, ale pozostaje pewien niedosyt. Chciałbym kiedyś wygrać ten turniej, a potem usiąść na tronie, otrzymać koronę, królewski płaszcz i miecz.
- Dałbyś radę przejechać galopem dwa okrążenia toru jak Przemysław Pawlicki?
- Jeździłem kiedyś konno i zupełnie nieźle mi szło więc myślę, że z tym nie byłoby żadnego problemu. To zresztą jeden z fajniejszych elementów tego turnieju. W ogóle bardzo podoba mi się jego idea - nawiązanie do historycznych czasów, kiedy rywalizowali ze sobą rycerze. A my teraz tworzymy nową historię ścigając się na motocyklach.
- Zazwyczaj mówisz, że nie za bardzo odpowiada ci gnieźnieński tor. Jak było dzisiaj?
- To znaczy ja lubię gnieźnieński obiekt. Nie za bardzo odpowiada mi natomiast nawierzchnia toru. Zazwyczaj jest bardzo twarda, a ja nie jestem dobrym startowcem i dlatego ciężko jest mi później przedzierać się do przodu na twardej nawierzchni. Dzisiaj nie było tak źle i dlatego zdołałem wywalczyć miejsce na podium, ale żebym wygrał ten turniej to musiałoby być jeszcze bardziej przyczepnie.
- Lokomotiv Daugavpils zajął szóste miejsce w rozgrywkach zapewniając sobie ligowy byt. Jak ta pozycja jest odbierana w Daugavpils?
- Myślę, że my, zawodnicy i działacze, ale także kibice odbieramy to jako sukces.
- Rzeczywiście, kiedy rozmawiałem jeszcze w trakcie trwania sezonu z trenerem Nikołajem Kokinem to on obawiał się tego, że będziecie skazani na baraże, ale z drugiej strony przed sezonem widziano was raczej w finałowej czwórce…
- Tak było, ale tor zazwyczaj szybko weryfikuje te przedsezonowe rozważania. Na przykład zespół gnieźnieński przed sezonem nie był zaliczany do grona faworytów, a okazało się że walczy w rundzie play-off. Cieszymy się w Daugavpils, że nadal Lokomotiv będzie występował pierwszej lidze polskiej.
- Pozostaniesz w macierzystym klubie na kolejny sezon?
- Oj, na takie pytanie chyba jeszcze troszkę za wcześnie…
- To inaczej - czy wystarczy oferta z pierwszoligowego polskiego klubu abyś ją rozważył, czy musi być to klub z ekstraligi?
- Na pewno chciałbym się ścigać w ekstralidze chociaż moje pierwsze doświadczenie z Wrocławia nie było do końca udane. Mam jednak świadomość, że tylko z mojej winy. Działacze Sparty zrobili wszystko, aby stworzyć mi odpowiednie warunki. W pewnym momencie zrezygnowano ze mnie, ale nie mam o to żalu. To jest taki klub, który nie może pozwolić sobie, żeby czekać aż zawodnik wszystko sobie poukłada. Być może gdybym dostał jeszcze trochę czasu udałoby się to zrobić, ale podkreślam jeszcze raz - nie mam żalu. Dziękuję za daną mi szansę, za to, że w odpowiednim momencie miałem możliwość pójścia na wypożyczenie i dalszego rozwijania swojej kariery. Myślę, że teraz jestem już o wiele dojrzalszym zawodnikiem i gdybym dostał szansę jazdy ekstralidze to z pewnością zdecydowanie lepiej bym ją wykorzystał.
foto Roman Strugalski