Oto co powiedzieli po meczu przedstawiciele obu drużyn:
Piotr Protasiewicz – Na pewno nie przyjechaliśmy do Gniezna na luzie, z zamiarem oszczędzania się na rundę finałową. To jest nasza praca i zawsze musimy wykonać ją maksymalnie dobrze. Tor w Gnieźnie po tych zmianach jest jednak wymagający i gospodarze okazali się lepsi. To już drugi taki mecz przegrany przez nas w podobnych okolicznościach. Teraz skupiamy się na rundzie finałowej. Pewnie, że fajnie byłoby zakończyć karierę wywalczeniem awansu, ale to nie będzie zadanie łatwe. Czeka nas na pewno dużo pracy.
Szymon Szlauderbach – Dziś wychodziło mi naprawdę wszystko. Silnik był przygotowany perfekcyjnie. Mój sztab spisywał się znakomicie, a mi pozostawało tylko walczyć o zwycięstwa. Trochę zamieszania zrobiło się po przerwaniu wyścigu XIII, bo moi mechanicy zdecydowali się, że trzeba zmienić stronę opony. Było na to mało czasu, ale spięli się, pojechałem na start pod prąd i zdążyłem, i wygrałem. Na pewno cieszy mnie ta dyspozycja. Szkoda, że kończymy sezon ligowy, ale dla mnie ten sezon jeszcze się nie kończy. Dlatego nie chcę też wypowiadać się na temat mojej przyszłości. Mam tylko nadzieję, że Start szybko powróci do pierwszej ligi.
Zbigniew Suchecki - Starałem się zaprezentować jak najlepiej, chociaż miałem problem z motocyklem, który nie miał takiej siły jak na treningu. Okazało się, że miał zbyt mocno naciągnięty łańcuch i to powodowało, że nie mógł nabrać pełnej szybkości. Przed moim czwartym wyścigiem skorygowaliśmy to i było zwycięstwo. Liczyłem jeszcze na występ w biegu nominowanym, ale tak to jest, że menadżer podejmuje decyzję. Ja muszę się podporządkować. Szkoda, bo czułem się coraz lepiej. Fajnie byłoby się jeszcze raz sprawdzić.
Krzysztof Buczkowski – Nie było mowy o odpuszczaniu tego meczu niezależnie od tego czy Start miałby jeszcze szanse na awans, czy nie. My nie mieliśmy tu powodów, żeby się oszczędzać. Do rundy finałowej jest jeszcze trochę czasu więc można zregenerować siebie i sprzęt. Trudno na tym torze trafić z przełożeniami. Początek w moim wykonaniu był niezły, później było coraz słabiej, ale uparcie trzymałem się teoretycznie lepszego motocykla, a jak zaryzykowałem w biegu nominowanym, to okazało się, że ten słabszy jest lepszy na ten tor. Musimy szybko zapomnieć o tym meczu i zacząć solidne przygotowania do rundy finałowej. Ona rządzi się swoimi prawami. Tam nie może być już miejsca na takie wpadki jak dzisiaj.
Marcel Studziński – Nie tak wyobrażałem sobie zakończenie kariery juniorskiej. W ogóle cały ten sezon był jakiś dziwny. Jak jechali juniorzy, to słabo radzili sobie seniorzy. Jak dziś pojechali dobrze seniorzy to my chyba najsłabiej w sezonie. Przegrany wyścig młodzieżowców to moja wina. Powiedziałem Mikołajowi (Czapli – przyp. R.K.), żeby cały czas mnie obserwował, bo zdarzało się na zawodach młodzieżowych, że blokował mnie niepotrzebnie. Teraz śledził mnie, a nie kontrolował prawej strony i doszło do upadku. Później obaj już nie istnieliśmy. Nie wiem co robić dalej. Spędziłem tu trzy lata. Do tego sezonu przystępowałem z dużymi nadziejami. Liczyłem, że będę zdobywał po pięć, sześć punktów w meczu. Niestety, tak nie było. Muszę mocno zastanowić się nad tym, czy warto dalej uprawiać ten sport.
Radosław Kossakowski / foto Roman Strugalski - Szersza relacja fotograficzna z tego meczu TUTAJ
Liczba komentarzy : 0