Dwie bramki Finów zapewniły Lechowi wygraną w meczu ze Śląskiem

2015-04-25

W sobotę, 25 kwietnia, w meczu 29. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zespół poznańskiego Lecha podejmował na INEA Stadionie ekipę Śląska Wrocław. Pojedynek był bardzo zacięty i emocjonujący. Gościom dyscypliny taktycznej starczyło jednak tylko na pierwszą połowę. W drugiej bramki Kaspra Hamalainena i Paulusa Arajuuriego przesądziły o wygranej gospodarzy 2:0.

Mecz na początku  był bardzo zacięty i wyrównany. Już pierwsze akcje zapowiadały sporą dynamikę, chociaż zdarzały się też ewidentne błędy. Najpierw piłkę w łatwy sposób stracił Mariusz Pawelec, ale kontratak rozpoczęty przez Karola Linetty’ego nie zakończył się poważnym zagrożeniem dla bramki gości. Chwilę później sam Linetty pod presją rywali podał w swojej strefie obronnej do Roberta Picha. Ten uderzył silnie sprzed pola karnego, a Maciej Gostomski z trudem „przeniósł” piłkę nad poprzeczką.  Goście od początku wyraźnie zawęzili pole gry przesuwając się strefą o szerokości 20-25 metrów z defensywy do ataku i z powrotem. Taka taktyka uniemożliwiała rozwinięcie skrzydeł  gospodarzom. Lechici w pierwszej połowie nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Mariusza Pawełka. Sam bramkarz Śląska w 30. minucie sprokurował groźną sytuację we własnym  polu karnym, ale tej również lechici nie wykorzystali.  Po nieudanym wyskoku Pawełek nie chwycił dobrze futbolówki, ta wyślizgnęła mu się z rąk, dopadł do niej  Gergo Lovrencsics, ale piłka po jego uderzeniu o kilkanaście centymetrów minęła słupek bramki gości. Czując bezradność w  konstruowaniu akcji pozycyjnych lechici zaczęli strzelać z dalszej odległości, ale próby te okazywały się wyraźnie nieskuteczne.  Do przerwy był zatem remis bezbramkowy. Aktywna gra piłkarzy Śląska kosztowała jednak ten zespół sporo sił i w drugiej połowie dyscyplina taktyczna wyraźnie siadła.  Zanim jednak do tego doszło „głównymi aktorami widowiska” starali się zostać wrocławscy kibice, odpalając race, a co gorsza rzucając je na murawę. W tej sytuacji  sędzia Marcin Borski zdecydował się przerwać mecz na kilka minut. Po wznowieniu gry  gospodarze panowali już na boisku w sposób zdecydowany.  W 56. minucie objęli prowadzenie po tym, jak centrę z lewego skrzydła od Barry’ego Douglasa wykorzystał Kasper Hamalainen strzałem z bliskiej odległości pokonując kapitana Śląska. Po utracie gola goście zupełnie zatracili prezentowaną w pierwszej połowie żelazną konsekwencję taktyczną. W środku pola zrobiło się sporo miejsca, a była to woda na młyn dla podopiecznych Macieja Skorży, którzy poszli za ciosem stwarzając kolejne groźne sytuacje. Ich motorem napędowym był Szymon Pawłowski. Sam strzelał jednak niecelnie - raz trafiając w słupek.  Ekwilibrystycznie uderzył piłkę  Paulus Arajuuri - również minimalnie niecelnie. W 61. minucie w sytuacji „sam na sam” z Mariuszem Pawełkiem znalazł się Gergo Lovrencsics, ale kapitan Śląska instynktownie obronił jego strzał nogami.  Goście w drugiej połowie  jedyną groźną sytuację mieli w 69. minucie.  Rzut wolny z około 20 metrów egzekwował Mateusz Machaj. Piłka posłana przez niego ładnym, technicznym strzałem nad murem  uderzyła jednak w poprzeczkę. Lech tymczasem naciskał niemal bez przerwy. Kolejne sytuacje mieli Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski i Paulus Arjuuri. Jednak dopiero w 83. minucie przewaga optyczna została dokumentowana bramką. Wprowadzony w drugiej połowie Dariusz Fomella podczas jednej z ambitnych szarż prawym skrzydłem został sfaulowany przez Mariusza Pawelca. Idealne  dośrodkowanie z rzutu wolnego Barry’ego Douglasa po raz kolejny w tym sezonie wykorzystał Paulus Arajuuri pokonując bezradnego w tej sytuacji Mariusza Pawełka i ustalając wynik meczu na 2:0, chociaż w końcówce bliski szczęścia był jeszcze  Dawid Kownacki.  Po jego indywidualnej akcji w sytuacji „sam na sam” doświadczony bramkarz Śląska zamarkował odejście na dalszy słupek, a rzucił się w kierunku bliższego, gdzie niezbyt silnym strzałem posłał piłkę młody poznański napastnik niewykorzystując stuprocentowej okazji. Wygrana z pewnością podbudowała psychicznie piłkarzy Lecha przed finałem Pucharu Polski, ale w boju o mistrzostwo warszawianie mimo bezbramkowego remisu w Chorzowie  są wciąż bliżsi końcowego sukcesu.

 

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)

 

Bramki:

Lech - Kasper Hamalainen - 1 (56’), Paulus Arajuuri - 1 (83’)

 

Lech -  Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Łukasz Trałka, Karol Linetty, Gergo Lovrencsics (72' Dariusz Formella), Kasper Hamalainen (90+3' Niklas Zulciak), Szymon Pawłowski (88' Muhamed Keita), Dawid Kownacki

 

Śląsk - Mariusz Pawełek, Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Krzysztof Ostrowski, Tomasz Hołota, Krzysztof Danielewicz (72' Thomas Hateley), Robert Pich (72' Milos Lacny), Mateusz Machaj (85' Kamil Dankowski), Flavio Paixao,  Marco Paixao.

 

Sędziował Marcin Borski z Warszawy

Widzów -  22 175

 
Radosław Kossakowski + foto
 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,dwie-bramki-finow-zapewnily-lechowi-wygrana-w-meczu-ze-slaskiem.html