Wprawdzie na początku wicemistrzynie Polski uzyskały kilkubramkową przewagę, ale pszczółki szybko odrobiły straty. Do przerwy gnieźnianki przegrywały 11:12. Po zmianie stron lublinianki zaczęły jednak powiększać przewagę wykorzystując niezdecydowanie gnieźnianek w ofensywie i błędy w obronie. Gospodynie starały sie odpowiadać rzutami z lewego skrzydła, gdzie skuteczna była Żaneta Lipok. Kiedy w 38. minucie, po szybkim kontrataku, dwudziestą bramkę dla MKS FunFloor zdobyła Oktawia Płomińska trener Robert Popek poprosił o czas. Niewiele to jednak pomogło. Gospodynie nie zdobyły żadnej bramki, a kiedy rywalki podwyższyły na 14:21 gnieźnieński szkoleniowiec po raz kolejny położył zieloną kartkę z literą T na stoliku sędziowskim. Strzelecką niemoc pszczółki przerwały dopiero w 43. minucie, kiedy to Malwina Hartman wykorzystała rzut karny. Zawodniczki z Lublina nie spuszczały jednak z tonu i na kwadrans przed końcem spotkania prowadziły już różnicą ośmiu bramek (15:23). Cześć strat odrobiła Magdalena Nurska wykorzystując między innymi w 50. minucie rzut karny. Pięć minut później celnym rzutem siódmego metra popisała się tez Żaneta Lipok i gnieźnianki przegrywały już tylko 23:28. Po kolejnym celnym rzucie Magdaleny Nurskiej przewaga gości zmalała do czterech trafień. W końcówce gospodyniom brakowało trochę szczęścia Żaneta Lipok i Martyna Giszczyńska zaliczyły trafienia w słupek, a w ostatnich sekundach spotkania Daria Szynkaruk, kapitan drużyny gości kolejnym ładnym rzutem z prawego skrzydła ustaliła wynik spotkania na 25:30.
Gnieźnieńskie szczypiornistki z dorobkiem 6 punktów zajmują piątą pozycję w ligowej tabeli. Kolejny mecz gnieźnianki rozegrają za tydzień w Kobierzycach, natomiast w sobotę, 21 lutego, o g. 18 podejmą Start Elbląg.
Radosław Kossakowski / foto Zofia Pająkiewicz (fotogaleria)