Lech od początku był stroną przeważającą. Już w 9. minucie bliski zdobycia bramki był Kamil Jóźwiak, który w polu karnym minął trzech obrońców, ale jego strzał z około jedenastu metrów był minimalnie niecelny. W 31. minucie po prostopadłym zagraniu z głębi boiska prawym skrzydłem popędził Jakub Kamiński, ale daleko na przedpole wybiegł Marek Kozioł broniąc instynktownie uderzenie pomocnika Kolejorza. Poznanianie mieli optyczną przewagę, ale gospodarze grali skutecznie w obronie i groźnie kontratakowali. Po jednej z takich kontr w 37. minucie w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Lecha znalazł się Jacek Kiełb, ale piłka po jego strzale poszybowała wysoko nad poprzeczką. Do przerwy bramek w Kielcach nie było, ale już niespełna trzy minuty po wznowieniu gry goście objęli prowadzenie. Szybki atak lewym skrzydłem z błyskawiczną wymianą podań zakończył idealnym dośrodkowaniem w kierunku dalszego słupka Pedro Tiba, a zamykający akcję Christian Gytkjaer dopełnił formalności wpychając piłkę z metra do bramki gospodarzy. Kwadrans później Pedro Tiba miał spory udział w zdobyciu kolejnego gola. Po jego dośrodkowaniu z prawego skrzydła piłka trafiła w rękę Grzegorza Szymusika. Sędzia Tomasz Musiał skorzystał z analizy VAR i wskazał na punkt oddalony o jedenaście metrów od bramki Marka Kozioła. Egzekutorem karnego był Christian Gytkjaer. Duńczyk pewnie wykorzystał „jedenastkę” strzelając silnie w kierunku prawego słupka, podczas gdy bramkarz Korony rzucił się w lewą stronę. W 68. minucie było już 0:3. Poznanianie niemal skopiowali akcję z początku drugiej połowy spotkania. Tym razem jednak lewym skrzydłem popędził Tymoteusz Puchacz dośrodkowując w pełnym biegu w kierunku dalszego słupka. Tam akcję zamykał Christian Gytkjaer. Duńczyk wprawdzie był już przed piłką, ale upadając zdołał ją zagarnąć z czwartego metra wpychając do bramki i kompletując klasycznego hat tricka. Wygrana w Kielcach sprawiła, że lechici zajęli po rundzie zasadniczej czwarte miejsce. Oznacza to, że w rundzie finałowej Lech z siedmiu meczów cztery rozegra przy Bułgarskiej w tym podejmie aktualnego lidera – Legię.
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0