Oczy całej Polski skierowane były na stolicę Podlasia, gdzie Jagiellonia walczyła o pierwszy mistrzowski tytuł dla Białegostoku i całego regionu. Rywalem białostocczan była walcząca o utrzymanie poznańska Warta. Wpierana przez nadkomplet publiczności Jaga nie dała jednak szans zielonym zwyciężając 3:0. Ekstraligowy byt krajanom mógł uratować Lech, który przy Bułgarskiej podejmował Koronę Kielce. W przypadku porażki w Poznaniu, to kielczanie spadliby do I ligi. Lech prowadził do przerwy 1:0 po trafieniu w końcówce pierwszej połowy Mikaela Ishaka, który popędził z szybkim kontratakiem w kierunku bramki rywali, a w polu karnym minął zwodem jednego z obrońców i posłał piłkę w pobliże lewego słupka, Po zmianie stron goście nie tylko odrobili stratę, ale zdołali rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść dzięki dwóm trafieniom Jewgienija Szykawki w odstępie niespełna dziesięciu minut. Białorusin najpierw pokonał Bartosza Mrozka strzałem z piątego metra, a kilka chwil później uderzył silnie z lewej strony z około siedmiu metrów ustalając wynik spotkania na 1:2.
Korona zapewniła sobie w Poznaniu utrzymanie. Warta wracała z Białegostoku z żalem, a Lech? Cóż mistrzostwo mógł sobie zapewnić już na kilka kolejek przed zakończeniem sezonu. Nonszalancja, brak sportowego ducha rozbitej na grupki drużyny (zupełnie inaczej niż miało to miejsce w Jagiellonii) i wielki zawód kibiców, którzy do końca byli z zespołem, a na pożegnanie dostali kolejny policzek. Słabo panowie lechici, słabo!!!
Lech Poznań - Korona Kielce 1:2 (1:0)
Bramki:
Lech - Mikael Ishak - 1 (45')
Korona - Jewgienij Szykawka - 2 (56', 65')
Radosław Kossakowski / foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0