Wyzwanie to niemałe, ale z nieco innych powodów niż większość sceptyków myśli.
Najważniejszą sprawą było kupno biletów. Udało się w drugiej turze na pierwszy mecz grupowy Polaków z Senegalem. Ostatnio była nawet jeszcze szansa na Polska -Japonia, ale urlopu nie można brać w nieskończoność...
Później już tylko prosta logistyka, choć zdaniem niektórych nie do ogarnięcia.
W związku z tym, że organizatorzy zapewniają dwa bezpłatne przejazdy pociągami do miasta, gdzie rozgrywany jest mecz, na który posiada się bilet i powrotny ( nie koniecznie do tego miejsca skąd się przyjechało) postanowiłem troszkę pozwiedzać. Ale o tym później.
Aby dojechać do Moskwy wybrałem połączenie z Kaliningradu. Więc najpierw szybko pociągiem do Gdańska, a potem wcześnie rano autobusem do Kaliningradu.
Teoretycznie trasa o długości niespełna 200 km nie powinna zająć więcej niż 3 godziny, ale jest do pokonania przejście graniczne w Gronowie i mimo, że nie ma kolejki
Trzeba odstać ''regulaminowe'' 2 godziny. Pierwszy raz widziałem pogranicznika w czerwonym mundurze. Bardziej pasowałby do cyrku, ale tu sfilmował wszystkich pasażerów, choć sam nie pozwolił zrobić sobie zdjęcia... Rosjanie stawiają na bezpieczeństwo - i dobrze.
W sumie po równych 5 godzinach dotarliśmy do Kalinigradu. Zupełnie ładne miasto. A architektura stadionu idealnie komponuje się z jego portowym charakterem:
Prawda, że do złudzenia przypomina statek, względnie prom dalekomorski?
Równie imponująca jest strefa kibica:
Krótka wycieczka po centrum miasta. Obiad z tradycyjnym barszczem i trzeba ruszać na dworzec kolejowy. Ten przypomina nieco nasz wrocławski, ale żeby się do niego dostać trzeba przejść kontrolę niemal jak na lotnisku. Bezpieczeństwo nade wszystko - poddaję się bez dyskusji.
Pociąg specjalny Kaliningrad - Moskwa.
Wagon 13 (mój szczęśliwy numer) będzie moim domem przez najbliższą dobę.
CDN...
Liczba komentarzy : 0