Już przed meczem opady deszczu nie wróżyły niczego dobrego, ale wszyscy byli przekonani o zwycięstwie swoich.
Stadion w naszych barwach narodowych też powinien sprzyjać Biało-Czerwonym.
Obiekt wielkością przypomina stadion Lecha, ale różni się barwą krzesełek.
Na trybunach to mieliśmy przewagę...
I to nawet dużą!
Ale w żaden sposób nie przełożyło się to na wydarzenia boiskowe. Nie można wygrać meczu jeśli pierwszy strzał w światło bramki oddaje się w 51. minucie, i to z rzutu wolnego.
A wynik poszedł w świat i mocno skomplikował naszą sytuację w grupie.
Wydaje się, że niektórzy polscy zawodnicy gwiazdami zostali już przed mundialem. Troszeczkę też chyba pomógł w tym PZPN. Na wczasy to oni powinni jechać po mistrzostwach, a nie przed! Słabość zespołu było już zresztą widać w meczu z Chile. Było też kilka wyjątków w obu spotkaniach. Myślę głównie o Krychowiaku i Kownackim. W końcówce zresztą gra naszych wyglądała już lepiej. Przebudzili się, choć trochę za póżno. Oby zimny prysznic szybko zrobił porządek, bo szanse na wyjście z grupy wciąż są.
Mecz Polska - Senegal w Moskwie odszedł szybko w zapomnienie, kiedy Sborna efektownie pokonała Egipt 3:1 i już zapewniła sobie wyjście z grupy. Brawa dla trenera Czerczesowa! Zawsze go chwaliłem, chociaż popełnił kiedyś jeden "życiowy błąd" ;-)
Moskwa dziś na pewno nie zaśnie ;-)
A mi tylko żal tych polskich kibiców, którzy przyprzyjechali wyłącznie na ten mecz i w kiepskich nastrojach już wracają do domu. Ja jeszcze w Rosji zostaję...
CDN.