A żeby trochę się odstresować, przypomniałem sobie z podstawówki wiersz-piosenkę Gienadija Szpalikowa "A ja idu szagaju po Moskwie" (A ja idę, kroczę po Moskwie) i niemal cały dzień spędziłem turystycznie.
Na początek oczywiście Plac Czerwony...
i zamykający go od strony północno-zachodniej budynek Państwowego Muzeum Historycznego.
Na Krasnoj Płoszczadzi jak zwykle spory ruch, chociaż ponoć w związku z mundialem jeszcze się nasilił.
Sobór Wasyla Błogosławionego jest jak z dziecięcych bajek.
A tu z kolei widok Kremla od strony rzeki Moskwy:
I sama rzeka z widocznym w oddali Soborem Chrystusa Zbawiciela - będącym największą świątynią prawosławną na świecie.
Teatr Wielki
A to wbrew pozorom nie Pałac Kultury i Nauki, tylko jeden z siedmiu jego siostrzanych budynków znajdujących się w stolicy Rosji. Ten nazywa się po prostu Domem przy Kotelniczeskoj Nabiereżnoj (taka ulica).
Ale Moskwa, to nie tylko monumentalne budynki i wielkie place, ale też urokliwe parki i skwery, jak chociażby ten noszący nazwę Czistyje Prudy (Czyste Stawy)
Taką samą nazwę nosi przylegająca do niego stacja metra. A moskiewskie metro, to temat na osobną historię. Dziś tylko jedna z najpiękniejszych stacji - Kijewskaja:
Żal mi opuszczać Moskwę, ale jutro będę już w Sankt Petersburgu ;-)
Oczywiście CDN.
Liczba komentarzy : 0