Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy już w 4. minucie objęli prowadzenie. Akcję przeprowadzoną lewym skrzydłem zakończył strzałem z narożnika pola bramkowego w kierunku dalszego słupka Luka Zahović. Sędzia liniowy podniósł wprawdzie chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną Słoweńca w momencie prostopadłego podania, ale ostatecznie gol został jednak uznany. Lechici ruszyli zdecydowanie do odrabiania strat i niespełna dziesięć minut później doprowadzili do remisu. Prostopadłe podanie ze środku boiska wykorzystał wbiegający w pole karny Afonso Sousa, który znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Górnika i strzałem z około ośmiu metrów pokonał Michała Szromika starając się go przelobować. Bramkarz Gospodarzy próbował jeszcze sięgnąć piłki i udało mu się to, ale i tak futbolówka wpadła do jego bramki. Rezultat 1:1 nie utrzymał się jednak długo. W 14. minucie Lukas Podolski dograł piłkę na lewą stronę do Kamila Lukoszka, a ten mocnym uderzeniem w kierunku dalszego słupku pokonał Bartosza Mrozka. Lech w doliczonym czasie pierwszej połowy miał dwie okazje na doprowadzenie do remisu. Najpierw wpadając z lewej strony w pole karne sprzed narożnika pola bramkowego uderzył Daniel Hakans, ale piłka nieznacznie minęła dalszy słupek. Chwilę później Fin dośrodkował z lewej strony na piąty metr, gdzie opadającą piłkę z powietrza uderzył Mikael Ishak, ale tuż przed linią bramkową futbolówkę wybił Taofeek Ismaheel. Do przerwy Górnik prowadził 2:1. Po zmianie stron w Zabrzu bramek już nie było. Aktywniejsi byli wprawdzie lechici, ale nie zdołali wywalczyć choćby remisu. Najkorzystniejszej do zdobycia wyrównującej bramki sytuacji nie wykorzystał w 79. minucie Afonso Sousa, który strzelając z około dwunastu metrów na lewej stronie trafił tylko w boczną siatkę bramki gospodarzy, którzy ostatecznie zwyciężyli 2:1.
Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:1 (2:1)
Bramki:
Radosław Kossakowski / foto Marcin Bulanda