Organizatorzy spotkania w Kielcach dwoili się i troili, aby do meczu w ogóle doszło. Chwała im za to, bo spotkanie w Gliwicach zostało po kwadransie przerwane, a w Mielcu odwołane już a’priori.. Intensywne opady śniegu niweczyły wprawdzie te wysiłki, a mecz przypominał raczej grę podwórkową, a nie spotkanie Ekstraklasy. Oczywiście warunki pogodowe i boiskowe były jednakowe dla obu drużyn. A paradoksalnie taka sytuacja wspiera zazwyczaj słabsze zespoły. Lechici po fatalnej wpadce przed tygodniem na własnym boisku z Widzewem Łódź starali się zatrzeć to złe wrażenie i przede wszystkim walczyć o utrzymanie pozycji w ścisłej czołówce. Dlatego też od początku zaatakowali zdecydowanie. Niestety, trudne warunki wpływały na skuteczność. Debiutujący w barwach poznańskiej drużyny Ali Golizadech w sytuacji „sam na sam” trafił wprost w Xawiera Dziekońskiego,, a chwilę później, po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Adriel Ba Loua posłał piłkę z piątego metra wysoko nad poprzeczką. W 16. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze, ale Piotr Malarczyk z szóstego metra posłał piłkę obok lewego słupka bramki Bartosza Mrozka. Do przerwy w Kielcach bramek nie było. Po zmianie stron lechici nadal byli aktywniejsi. W 49. minucie Mikael Ishak uderzył z siódmego metra. Xsawier Dziekoński obronił ten strzał, a dobitka kapitana Kolejorza była minimalnie niecelna. Z upływem czasu coraz aktywniejsi byli gospodarze. W 50. minucie sprzed pola karnego uderzył mocno Marcus Godinho. Opadająca piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale w ostatniej chwili podbił ją interweniujący Bartosz Mrozek. Siedem minut później gospodarze egzekwowali rzut rożny. Wybita piłka trafiła na dwudziesty metr pod nogi Davida Blanika, który uderzył silnie po ziemi, ale bramkarz Lecha ponownie był na posterunku. Końcówka spotkania rozgrywana była już przy naprawdę gęstych opadach śniegu. W tych warunkach doszło między innymi do sporego zamieszania w polu bramkowym Lecha. Gospodarze jednak nie potrafili go wykorzystać. Skuteczniejsi za to byli goście. W 80. minucie Kristoffer Velde uderzył z piętnastego metra, nieco z lewej strony, ale ten strzał obronił jeszcze Xsawier Dziekoński. Sześć minut później, po prostej stracie piłki przez gospodarzy w środkowej strefie boiska, lechici przeprowadzili szybki kontratak. Lewym skrzydłem popędził Kristoffer Velde i zbiegając nieco do środka huknął potężnie z niespełna dwudziestu metrów pokonując Xawiera Dziekońskiego i zapewniając Lechowi zwycięstwo oraz cenne 3 punkty do ligowego dorobku.
Korona Kielce - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka:
Lech - Kristoffer Velde – 1 (86’)
Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia
Widzów – 8763
Radosław Kossakowski / foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0