- Kacprze miniony sezon z pewnością na zawsze pozostanie w twojej pamięci. Jeszcze przed jego rozpoczęciem pożegnałeś przedwcześnie zmarłego ojca – znakomitego przed laty żużlowca Startu Gniezno i Polonii Bydgoszcz. Paradoksalnie jednak początek rywalizacji w barwach ROW Rybnik był w twoim wykonaniu znakomity.
- Rzeczywiście tak było. Miałem wtedy jakąś taką dodatkową mobilizację. Jechałem dla taty. On był dla mnie zawsze dużym wsparciem. Służył radą, pomagał jak tylko mógł. Z upływem czasu tego brakowało i moje wyniki były też coraz gorsze. Nie mogłem wrócić do formy prezentowanej wiosną.
- Znalazłeś już tego przyczynę?
- Prawdę mówiąc cały czas szukam. To wszystko naprawdę dobrze wyglądało na początku i na razie mogę to podsumować jednym zdaniem: Dobrze żarło i zdechło…
- W turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego sytuacja była odwrotna - słaby początek, a później dobre występy. I to do tego stopnia, że byłeś bliski awansu do półfinału!
- Przyznam szczerze że po porażce w meczu play-off z Ostrovią nie miałem wielkiej chęci na udział w gnieźnieńskim turnieju. Zdecydowałem się jednak przyjechać, żeby nie zawieść organizatorów i kibiców. Dlatego też chyba ten początek w moim wykonaniu był taki słaby. Ale później zaczęliśmy trafiać z ustawieniami i rzeczywiście w drugiej fazie zawodów jechało mi się już dużo lepiej. W sumie można powiedzieć, że jestem z tego występu zadowolony, bo wreszcie udało się znaleźć optymalne przełożenia i mogłem nawiązywać walkę z najlepszymi. Przegrałem w zasadzie tylko z finalistami tego turnieju. Cieszę się z tego, bo chciałem wreszcie od dobrej strony pokazać się kibicom.
- Tylko publiczności, czy również działaczom Startu, bo chyba nie jest wielką tajemnicą, że wielu kibiców oczekuję na twój powrót do Gniezna?
- Myślę za równie dużo byłoby temu przeciwnych…
- Śmiem twierdzić, że większość byłaby za!
- Jeśli tak jest w rzeczywistości to miło mi to słyszeć. Natomiast ze strony władz klubu nie było jeszcze żadnej propozycji, bo zgodnie z regulaminem jej też być nie mogło.
- A jeśli się pojawi?
- Na pewno ją rozważę.
rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI
Liczba komentarzy : 0