Spotkanie przyniosło mnóstwo emocji zarówno na torze, trybunach, jak i w parku maszyn.
Emocjonalne były też pomeczowe wypowiedzi przedstawicieli obu drużyn.
Oto one:
Tomasz Fajfer (menadżer Startu) – Nie chcę komentować decyzji sędziego, bo za moje wypowiedzi po meczu w Bydgoszczy zostałem ukarany. Kibice, którzy widzieli to spotkanie mogą sami wyciągnąć wnioski. Cieszymy się z wygranej. Spodziewałem się, że nie będzie łatwo. Czerwona kartka dla Antonio Lindbaecka jeszcze bardziej skomplikowała nam sytuację, ale ostatecznie zwyciężyliśmy w bardzo ważnym meczu, a już za kilka dni czeka nas kolejny, dlatego musimy nadal być w pełni zmobilizowani.
Grzegorz Zengota – Jechaliśmy tu bardzo mocno zmotywowani. Byliśmy bliscy
odniesienia zwycięstwa. Gdyby nie moje wykluczenie, jestem wręcz pewny, że cieszylibyśmy się z kompletu punktów. Nie wykluczam, że było jakieś minimalne poruszenie motocykla, ale na pewno nie zamierzone przeze mnie. Jeśli stoi się kilka sekund z odkręconą na maksa manetką. Silnik ma maksymalne obroty, z rury zaczyna się już dymić, to może był jakiś mikroruch. Ale jaką ja z tego odniosłem korzyść? Decyzja sędziego jest jednak nieodwołalna. Przegraliśmy mecz minimalnie będąc blisko wygranej. Nie poddajemy się jednak i walczymy dalej.
Szymon Szlauderbach - Nie był to może najlepszy mecz w moim wykonaniu, ale jeden z lepszych. Motocykl dzisiaj był dobrze spasowany, aż chciało się jechać. Nawierzchnia po zmianach również mi pasuje, chociaż na poprzednią także nie narzekałem. Cieszy nas ta wygrana i myślę, że możemy jeszcze powalczyć o rundę play-off.
Patryk Wojdyło - Jechaliśmy tu dziś po pełną pulę. Uzyskanie bonusu było naturalne. W sumie nie mogę powiedzieć, że miałem tu zły występ. Zresztą zawsze dobrze mi się jeździ w Gnieźnie. W kontekście tego wykluczenia Grzegorza Zengoty okazało się jednak, że zdobyłem za mało punktów, żebyśmy mogli cieszyć się z wygranej. Wierzę jednak, że utrzymamy się w tych rozgrywkach. Dziś naprawdę niewiele zabrakło nam do zwycięstwa.
Oskar Fajfer – Zdecydowanie wolę bardziej przyczepne nawierzchnie. A jeszcze losowanie sprawiło, że na początku miałem drugie i trzecie pola startowe. Później już było trochę lepiej, ale ten wyścig nominowany mógł się zakończyć kiepsko. Musimy jeszcze sporo trenować na tym ubitym torze. Przygotowaliśmy się zupełnie inaczej do sezonu, na innych ustawieniach. Teraz trzeba to wszystko pozmieniać. Dwa treningi, które odbyliśmy to wciąż za mało. Najgorsze jest to, że w Szwecji jeżdżę na sporej kopie, często z dziurami, a tu jest gładko jak na stole i muszę szybko przestawiać się z jednych warunków na drugie.
Radosław Kossakowski / foto Roman Strugalski - Szersza relacja fotograficzna z tego meczu TUTAJ
Liczba komentarzy : 0