Wprawdzie zespół Legii Warszawa w tym sezonie nie liczy się w walce o medale, ale rundę wiosenną ma zupełnie udaną, a pokrzyżowanie planów Lechowi także mogło zadowolić kibiców ekipy z Łazienkowskiej. Wojna psychologiczna zaczęła się zresztą już przed tym spotkaniem. Gospodarze jakby podrażnieni wypowiedziami trenera Aleksandara Vukovicia od początku ruszyli do ataku. W 31. minucie Lubomir Satka z prawego narożnika pola bramkowego strącił piłkę po przekątnej w kierunku dalszego słupka pokonując Richarda Strebingera. Dziewięć minut później goście wyrównali. Josue Pesqueira egzekwował rzut wolny na lewej stronie boiska zagrywając precyzyjnie w pole karne rywala na ósmy metr do Rafaela Lopesa, który strzałem głową przelobował Mikaela van der Harta. Piłka odbiła się jeszcze od wewnętrznej strony poprzeczki i wpadła do bramki.
Do przerwy był remis 1:1. Po zmianie stron lechici przeważali, ale nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyć. W końcówce nie popisał się sędzia tego pojedynku nie dostrzegając ewidentnego zagrania ręką Lindsaya Rose’a w polu karnym. Ostatecznie Lech mimo optycznej przewagi tylko zremisował z Legią 1:1
Lech - Legia 1:1 (1:1)
Bramki:
Lech - Lubomir Satka - 1 (30')
Legia - Rafael Lopes - 1 (40')
Sędziował Damian Sylwestrzak z Wrocławia
Widzów - 39 225.
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka