- Patrząc z boku wydaje się, że założenia działaczy Gnieźnieńskiego Towarzystwa Motorowego są realizowane płynnie, bez większych problemów. Ale czy faktycznie cały czas tak było? Czy może pojawiały się takie momenty, decyzje które mogły zaważyć na tym, że na mecze ligowe w Gnieźnie trzeba byłoby poczekać jeszcze rok, a może nawet kilka lat?
- Gniezno na pewno powróci na ligowe tory w sezonie 2017. W grudniu ubiegłego roku otrzymaliśmy licencję warunkową. Wiąże się to z tym, że podobnie jak wszystkie kluby drugoligowe, musimy dostosować stadion do regulaminu rozgrywek. Takie prace częściowo już zostały wykonane, a kolejne są zaplanowane. Kiedy powstawało GTM Start Gniezno zakładaliśmy reaktywację szkolenia oraz powrót do ligi. Pierwsze z założeń udało nam się zrealizować. Szkółka powołana została do życia, mamy w niej odpowiedni sprzęt i pierwszych kilku adeptów. W oparciu przede wszystkim o własne środki zbudowaliśmy młodą i ambitną drużynę, która będzie występować w lidze. Mamy zabezpieczony budżet na najbliższy sezon. Realizujemy cele, które założyliśmy. Po wydarzeniach z ubiegłego roku, kiedy w Gnieźnie nie było ligowego żużla nie jest łatwo o sponsorów, ale dzięki zaangażowaniu kilku osób będziemy mogli już w 2017 roku oglądać rozgrywki ligowe. Każdej z osób działającej w GTM Start zależy na tym, aby klub się rozwijał. Wsparcie widać także ze strony władz samorządowych.
- Jednym z założeń nowego stowarzyszenia było odbudowanie zespołu w oparciu o wychowanków gnieźnieńskiego klubu. Ten pomysł został w znaczącym stopniu zrealizowany. Jak przebiegały negocjacje z tymi zawodnikami?
- Fakt, zakładaliśmy powrót wychowanków do Gniezna i to zrealizowaliśmy w dużym stopniu. Rozmowy kontraktowe, kiedy w grę wchodzą pieniądze, nigdy nie są łatwe. Od samego początku stawiamy na wiarygodność klubu i rozsądek w decyzjach podejmowanych przez zarząd przy zawieraniu umów kontraktowych. Osiągnęliśmy porozumienie z braćmi Jabłońskimi oraz Adrianem Gałą i będą oni ponownie zdobywać punkty dla klubu z Pierwszej Stolicy. Wsród juniorów mamy powracającego do Gniezna Patryka Fajfera oraz wychowanka Kevina Fajfera, synów zasłużonych już w Gnieźnie zawodników - braci Tomasza i Adama . Do tego dochodzi pozyskany młodzieżowiec z Bydgoszczy Damian Stalkowski oraz wchodzący w wiek seniora Marcin Nowak z Leszna. Krajowi zawodnicy prezentują się perspektywicznie. Mamy połączenie doświadczenia i młodości. Jeśli dodamy do tego szóstkę obcokrajowców to mamy naprawdę interesujące zestawienie zawodników. Praktycznie każdy z nich ma szansę na znalezienie się w składzie na mecz ligowy.
- Wśród kibicowskich życzeń były także nazwiska innych żużlowców wywodzących się z Gniezna. Najczęściej wymieniano Oskara Fajfera, ale także braci Kacpra i Adriana Gomólskich. Czy ci zawodnicy byli w ogóle w kręgu zainteresowań władz klubu?
- Mimo młodego wieku Oskar Fajfer oraz Kacper Gomólski to już doświadczeni żużlowcy, mogliby w sezonie 2017 z powodzeniem startować w Ekstralidze, postanowili jednak w tym roku ścigać się na torach pierwszej ligi w barwach zespołu z Gdańska. Z Adrianem Gomólskim prowadziłem rozmowy osobiście, negocjacje trwały dość długo, ale ostateczne pojawiły się rozbieżności i brak przekonania , że będzie podchodził do swoich obowiązków zgodnie z przyjętą przez klub koncepcją sportową. Wykluczyło to zawarcie kontraktu . Nie wykluczamy jednak współpracy z wyżej wymienionymi zawodnikami w kolejnych sezonach.
- Podczas pierwszego mini zgrupowania na początku grudnia ubiegłego roku większość żużlowców GTM Start podkreślała dobrą atmosferę w drużynie. To na pewno ważna rzecz w zespole pod warunkiem, że przełoży się także na rzetelną współpracę podczas meczów. Czy w jakimś stopniu, wraz z trenerem, będziecie wpływali na te relacje między zawodnikami, czy pozostawicie to naturalnemu rozwojowi?
- Dobra atmosfera w zespole to dla nas bardzo ważna sprawa. Pracujemy nad tym, aby GTM Start Gniezno było zgraną drużyną. Krajowi zawodnicy w większości pochodzą z Gniezna, tylko Marcin Nowak i Damian Stalkowski są nowymi postaciami, ale od samego początku traktujemy ich „jak swoich”. W zgraniu zespołu miał pomóc także obóz w Maso Corto, który zakończył się kilka dni temu i mogę powiedzieć, że to w pełni zostało zrealizowane. Istotny wpływ na atmosferę w drużynie ma obecność w naszych szeregach bardzo doświadczonego psychologa sportowego, Damiana Salwina. Jest on do dyspozycji żużlowców, był z drużyną na obozie we Włoszech. Dla mnie osobiście jest to kluczowa osoba w sztabie szkoleniowym, odpowiadająca za przygotowanie mentalne.
- To pan będzie pełnił jednak najważniejszą, jeśli chodzi o prowadzenie drużyny, funkcję menadżera sportowego. Obecnie, chociaż nieformalnie, pana pozycja w zarządzie klubu jest także wiodąca. Można zatem rzec, że skupia pan w sobie przywództwo zarówno pod względem organizacyjnym, jak i sportowym. Nie obawia się pan sytuacji, że może to być ciężar nie do udźwignięcia przez jedną osobę?
- Moja pozycja w klubie jest decydująca w kwestiach sportowych ale świadczy o doświadczeniu i zaufaniu reszty zespołu, zresztą sukces GTM to wynik pracy całej grupy ludzi. W wielu działaniach organizacyjnych zaangażowane są pozostałe osoby ze stowarzyszenia. Ich praca nie jest widoczna gołym okiem dla osób z zewnątrz, nie są one obecne w przekazach medialnych, ale proszę mi wierzyć, że robią dla klubu wiele. Tak jak wspomniałem na początku naszej rozmowy, każdej z osób skupionej wokół GTM Start zależy na tym, aby klub się rozwijał i wszystko funkcjonowało w nim na najwyższym poziomie. - Dwie kluczowe pozycje w drużynie zajmować będą bracia Jabłońscy. Krzysztof jako jeżdżący trener i Mirek jako namaszczony lider i kapitan zespołu. Na ile będzie pan liczył się z ich głosem co do kwestii ustalania składu zespołu i prowadzenia drużyny w czasie meczu?
- Krzysztof Jabłoński będzie pełnił funkcję jeżdżącego trenera, jego działania skupione będą na szkoleniu młodzieży i odpowiednim przygotowaniu drużyny do zawodów, będziemy czuwać nad tym wraz z całym sztabem i toromistrzem. W zakresie jego obowiązków nie ma prowadzenia drużyny w trakcie meczów ligowych. Tę funkcję będę pełnił osobiście z pomocą kierownika drużyny i przy współpracy z psychologiem. Mirek Jabłoński z kolei jako kapitan może być liderem zespołu ale z pewnością jego obecność wniesie wiele dobrego w atmosferę panującą w drużynie. Przed sezonem nikt nie ma pewnego miejsca w składzie. Pewne koncepcje już co prawda są, ale wszystko zweryfikują treningi na torze oraz spotkania kontrolne.
- Mimo, że Gnieźnieńskie Towarzystwo Motorowe to zupełnie nowy twór, ale część osób związana z poprzednim klubem pozostała na swoich stanowiskach . Jak obecnie wygląda struktura klubu?
- GTM Start to nowe stowarzyszenie, nowy klub z nowymi osobami w zarządzie. To ludzie, którzy nie byli związani z poprzednim klubem. Swoje osobiste powiązania z TŻ Start już wielokrotnie tłumaczyłem i mogę powtórzyć, że od 2012 nie jestem członkiem TŻ. Prezesem klubu jest niezmiennie mój brat, Tomasz. Funkcję dyrektora pełni Piotr Mikołajczak, zaś menadżerem ds. finansowych jest Dariusz Kowalczyk. Osoba Pani Heleny Brzeźniak jest już historią Startu Gniezno, pracuje tu nieprzerwanie 42 lata , to profesjonalny pracownik dzięki, któremu możemy sprawnie i bezproblemowo funkcjonować. Od stycznia zatrudniliśmy Bartosza Kapczyńskiego jako koordynatora ds. marketingu , który wcześniej miał swój epizod z TŻ. Znajdziemy także listę osób funkcyjnych w trakcie zawodów, które pracowały na rzecz gnieźnieńskiego żużla w poprzednich sezonach. Teraz działać będą również i dla nas, ale ta przeszłość z pewnością nie wpłynie negatywnie na pracę na rzecz GTM Start. W marcu odbędą się szkolenia organizowane przez PZM na które udajemy się w gronie kilku osób i mogę uspokoić, że wśród osób funkcyjnych również będą nowe nazwiska.
- Przy okazji otrzymania statuetki „Orła Gnieźnieńskiego Sportu” w kategorii „Działacz roku” mówił pan, że zbudowanie niemal od podstaw nowego klubu wymagało sporego zaangażowania czasu i środków finansowych przez niewielką grupę osób. Podczas prezentacji drużyny Dariusz Kowalczyk zapewniał, że klub posiada zabezpieczenie finansowe na wygranie wszystkich spotkań i to sposób wyraźny. Przyznam szczerze, że deklarację tę odebrałem jako swoisty chwyt PR-owy, bo nie na tym chyba będzie polegała działalność klubu, żeby wąska grupa pasjonatów samodzielnie finansowała kolejne rozgrywki?
- Na tą chwilę obecną działalność klubu finansujemy w dużej mierze z własnych środków finansowych. Również własnymi środkami zabezpieczamy sezon, który przed nami. Cały czas prowadzimy rozmowy z firmami oraz partnerami chcącymi wesprzeć funkcjonowanie klubu. Wierzymy, że pozyskamy dodatkowe środki od sponsorów. W klubie drzwi otwarte są dla wszystkich, którym zależy na tym, aby sport motorowy w Gnieźnie się rozwijał. Liczę także na to , że z roku na rok przychylniej na nasze działania będą spoglądać władze miasta a może i powiatu. Wierzę, że widząc nasze zaangażowanie i sposób prowadzenia klubu włączą się i pomogą w jeszcze większym stopniu niż obecnie. Jednak chcę zaznaczyć, że za dotychczasowe zaufanie i wsparcie już w obecnej chwili dziękujemy. - W założeniu klubowych władz zespół ma walczyć o awans. Problem w tym, że podobne założenia mają działacze w Lublinie i Ostrowie Wielkopolskim. Niewykluczone też, że być może nagle pojawi się jeszcze jakiś „czarny koń” rozgrywek. Dla kibiców to z pewnością dobrze, bo rywalizacja w najniższej klasie będzie przez to ciekawsza. Nie obawia się pan jednak, że w przypadku braku awansu ten entuzjazm, z którym przystępowaliście do reaktywacji klubu, znacząco wygaśnie?
- Naszym celem, o którym mówimy w kontekście sezonu 2017 jest awans do rundy play-off, a później do finału rozgrywek PLŻ2. Oczywiście, chcielibyśmy awansować do wyższej ligi już w tym roku. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to jest sport i wszystko może się zdarzyć. Liga będzie bardzo ciekawa, w ocenie wielu ekspertów faworytem jest Lublin, ale życie już nie raz pokazało, że przedsezonowe prognozy to jedno, a rzeczywistość to drugie. Tor zweryfikuje dywagacje oraz przewidywania dotyczące wyników. Ewentualny brak awansu nie przygasi naszego zapału. Zbudowaliśmy drużynę z młodych zawodników, moim zdaniem dobrze rokujących. Wierzymy, że nasz zespół pokaże swoją wartość już w pierwszym roku startów ale zbudowaliśmy go z myślą o pracy i osiąganiu efektów sportowych przez kilka lat.
- Zbliżający się wielkimi krokami sezon z pewnością wymaga zintensyfikowania działań. Co obecnie jest priorytetem dla pana i innych działaczy GTM?
- Choć motocykle jeszcze w warsztatach, a na stadionie przy Wrzesińskiej uprawiane są sporty zimowe, to pracy w klubie żużlowym, często tej niewidocznej dla kibica z perspektywy trybun, jest naprawdę bardzo dużo. Działamy na wielu płaszczyznach. Żużlowcy powrócili z obozu kondycyjnego, kontynuują przygotowania indywidualnie zgodnie z nakreślonym wcześniej planem. My z kolei pracujemy nad sprawami organizacyjnymi. Odbywamy wiele spotkań z potencjalnymi sponsorami oraz partnerami. Ich pozyskanie jest sprawą priorytetową. Pracujemy też nad imprezą Speedway Best Pairs. Choć same zawody odbędą się dopiero w maju, to już teraz wiele rzeczy musi zostać ustalonych. W sobotę, 1 kwietnia, odbędzie się druga edycja turnieju Back In Town. O szczegółach dziś nie chciałbym jeszcze mówić. Trwają rozmowy z zawodnikami ale zapowiada się interesujący początek sezonu ale liczę także na wiele pozytywnych wrażeń przez cały rok 2017.
rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI
Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu "Tygodnika Żużlowego" (10/2017)
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0