Sobotnie spotkanie zapowiadało się pasjonująco. Obie ekipy nie ukrywają, że mają apetyty na walkę o awans do III ligi, co potwierdzała tabela po jedenastu meczach, sam mecz nie zawiódł zarówno pod względem sportowym jak i kibicowskim.
Pojedynek, który śledziła rekordowa od wielu lat liczba sympatyków biało-niebieskich, rozpoczął się od piłkarskich szachów. Obie drużyny, mając świadomość wartości rywala, grały ostrożnie i momentami zachowawczo. To powodowało, że nie byliśmy świadkami wielu sytuacji pod oboma bramkami. Jako pierwszy sygnał do ataku dał w 10 minucie Marcin Trojanowski, którego uderzenie z rzutu wolnego minimalnie minęło słupek bramki Jacka Brzuśkiewicza. W pierwszej części więcej z gry mieli gospodarze, którzy próbowali "rozgryźć" szczelną defensywę Tarnovii. W 27 minucie, prawy skrzydłem przedarł się Marcin Trojanowski, który ograł ligowego "wyjadacza" Błażeja Telichowskiego i pięknym uderzeniem po długim narożniku pokonał golkipera gości. Tuż przed przerwą fenomenalną akcję przeprowadził Tomasz Bzdęga, który wymanewrował w polu karnym gości dwóch defensorów i idealnie dośrodkował na głowę Tomasza Kaźmierczaka, który strzałem głową nie dał szans Brzuśkiewiczowi. W ten sposób na przerwę Mieszko schodził z prowadzeniem 2:0, a atmosfera wśród kibiców była wspaniała.
Niestety początek drugiej połowy nie był zbyt udany dla gnieźnian. Gospodarze jakby trochę zostali w szatni i wykorzystali to goście. Pięć minut po wznowieniu gry przypomniał o sobie były gracz poznańskiego Lecha Zbigniew Zakrzewski, który najlepiej wyskoczył do dośrodkowania z lewej strony i uderzeniem głową pokonał Wiktora Beśkę. W tym momencie serca kibiców Mieszka zaczęły bić coraz mocniej, tym bardziej, że goście poszli za ciosem i uzyskali inicjatywę. Tarnovia, nie mając nic do stracenia, szukała recepty na doprowadzenie do wyrównania. Najczęściej doświadczeni gracze z Tarnowa Podgórnego "szukali" stałych fragmentów gry, na której najbardziej uczulał swoich podopiecznych Mariusz Bekas. Jednak niewiele z tego wynikało... W 78 minucie miejscowi przeprowadzili akcję, kopię z 44 minuty. Po raz kolejny w roli głównej wystąpił Tomasz Bzdęga, który ograł kilku piłkarzy Tarnovii i "wyłożył" futbolówkę nadbiegającemu Tomaszowi Kaźmierczakowi. Strzał napastnika biało-niebieskich, który zmierzał do siatki, ręką zatrzymał jeden z graczy wicelidera i arbiter nie miał wyjścia jak podyktować rzut karny. Do piłki ustawionej jedenaście metrów od bramki Jacka Brzuśkiewicza podszedł Tomasz Bzdęga i pewnym uderzeniem po ziemi zdobył trzeciego gola dla gospodarzy.
W ostatnich minutach gospodarze kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń i ostatecznie Mieszko wygrał ten pojedynek 3:1. W perspektywie całego meczu było to zwycięstwo zasłużone. Choć trzeba obiektywnie przyznać, że Tarnovia to najlepszy zespół z jakim przyszło Mieszku mierzyć się w rozgrywkach IV ligi. Sobotnia wygrana była dwunastym zwycięstwem biało-niebieskich w tym sezonie, a w sumie dwudziestym drugim z rzędu! Podopieczni trenera Bekasa mają obecnie na swoim koncie komplet 36 punktów i zdecydowanie liderują w tabeli. Druga Tarnovia traci do gnieźnian osiem punktów, a trzecia Warta Międzychód aż jedenaście!
A przed drużyną Mieszka pracujący tydzień. W środę 18 października biało-niebiescy 5rozegraja mecz pucharowy w Łubowie z Piastem w ramach 1/8 finału PP szczebla okręgu poznańskiego, a w sobotę 21 października o ligowe punkty zespół Mieszka powalczy w Wągrowcu z miejscową ekipą Nielby.
Bramki: Marcin Trojanowski (27), Tomasz Kaźmierczak (44), Tomasz Bzdęga (78 z karnego) - dla Mieszka, Zbigniew Zakrzewski (50) - dla Tarnovia
Sędziował: Kacper Kendzia (Leszno)
"Mieszko": Wiktor Beśka - Marcin Tomaszewski, Adrian Bartkowiak, Michał Steinke, Miłosz Brylewski, Marcin Trojanowski (86 Damian Pawlak), Dawid Radomski, Gracjan Goździk, Tomasz Bzdęga, Krzysztof Wolkiewicz, Tomasz Kaźmierczak (80 Tobiasz Garstka)
Żółte kartki: Marcin Trojanowski, Krzysztof Wolkiewicz (Mieszko)
Źródło – Mieszko Gniezno/ foto Roman Strugalski
Szersza relacja fotograficzna z tego meczu - TUTAJ
Liczba komentarzy : 0