Początkowo przy Bułgarskiej można było zaobserwować piłkarskie szachy. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. W 32. minucie poznanianie, niczym reprezentacja Indii w hokeju na trawie przebiegli ponad połowę boiska podając piłkę krótkimi zagraniami z prawego skrzydła na lewe. Ostatecznie futbolówka trafiła do Filipa Marchwińskiego, który uderzył w pełnym biegu z szóstego metra, ale Bartłomiej Gradecki nie dał się zaskoczyć. Tymczasem tuż przed przerwą bramkę zdobyli goście. Aleksander Pawlak dośrodkował z prawego skrzydła na dziewiąty metr do Kristiana Vallo, który strzałem głową pokonał Filipa Bednarka i pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 0:1. Pięć minut po zmianie stron było już 0:2. Rafał Wolski uderzył z lewej strony sprzed pola karnego w kierunku dalszego słupka, a wyciągnięty jak struna Filip Bednarek nie zdołał sięgnąć futbolówki. Gospodarze starali się odrobić straty. W 55. minucie Joao Amaral trafił wprawdzie tylko w poprzeczkę, ale niespełna kwadrans później skuteczniejszy był Michał Skóraś. Pomocnik Lecha ruszył zdecydowanie środkiem boiska, minął zwodem jednego z obrońców i uderzył z ponad dwudziestu metrów w kierunku prawego słupka nie dając szans na skuteczną interwencję Bartłomiejowi Gradeckiemu. Lech naciskał, ale lider bronił się skutecznie. W końcówce spotkania Gradecki obronił dwa groźne strzały wprowadzonego na ostatnie pół godziny Kristoffera Velde, a że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, lechici przekonali się w 89. minucie. Wtedy to goście przeprowadzili wzorcowy kontratak prawym skrzydłem z wycofaniem piłki sprzed linii końcowej boiska na dziesiąty metr do Marko Kolara, który uderzył bez namysłu w kierunku dalszego słupka ustalając wynik meczu na 1:3.
Lech Poznań - Wisła Płock 1:3 (3:0)
Lech - Michał Skóraś - 1 (69')
Wisła - Kristian Vallo - 1 (45'), Rafał Wolski - 1 (50'), Marko Kolar - 1 (89')
Radosław Kossakowski / foto Przemysław Szyszka