Śmierć Jarka jest o tyle zaskakująca, że niemal do ostatnich chwil wykonywał swoją profesję i nic nie wskazywało na to, że opuści nas tak szybko. Miał dopiero 54 lata. Był więc w wieku, który dla ludzi pióra jest najbardziej optymalny. Kończy się już bowiem powoli okres młodzieńczego buntu i poczucie "dziennikarskiego powołania do zbawienia świata", natomiast życiowe doświadczenia pozwalają na dogłębną analizę różnych problemów z o wiele szerszej perspektywy. Chociaż Jarek nie był chyba nawet "urodzonym buntownikiem". Był zawsze pogodny, uśmiechnięty otaczający wszystkich radosnym blaskiem - jak księżyc w pełni. Nigdy nie widziałem go zdenerwowanego, a często trafnym dowcipem, czy celną, choć nie złośliwą ripostą potrafił rozładować nawet najbardziej napiętą atmosferę. W swej pracy zajmował się głównie problematyką społeczną i kulturalną. Był pasjonatem muzyki. Jego kolekcji płyt nie powstydziłaby się niejedna rozgłośnia radiowa. Tylko kto jeszcze w radiu gra muzykę z płyt? Znacznie mniej osób kojarzy Walera ze sportem, ale ten go także pasjonował. Sam swego czasu zajmował się sportami walki, ale z pasją także pisał o bieganiu, czy innych dyscyplinach. Przez prawie trzydzieści lat działalności dziennikarskiej pracował między innymi w "Głosie Wielkopolskim", "Przemianach na Szlaku Piastowskim", czy Radiu Gniezno. Sporadycznie współpracował również z naszą redakcją - ostatni artykuł na naszym portalu opublikował pod koniec września. Któż by się wtedy spodziewał, że będzie on rzeczywiście ostatnim...
Jarku,
Wielkieś pustki wszystkim nam uczynił
tym nagłym swym zniknieniem...
Ale
"Może spotkamy się
Tam, gdzie wszystko będzie snem,
Za sto lat, za rok, za dzień"?
Radosław Kossakowski
Liczba komentarzy : 0