Początkowo to goście mieli optyczną przewagę, jednak strzały Filipa Szymczaka i Daniego Ramireza okazały się niecelne. Generalnie jednak mecz prowadzony był w niezbyt szybkim tempie i to głównie w środkowej strefie boiska. Znacznie więcej zadziało się już w doliczonym czasie pierwszej połowy. Najpierw szybką akcję lewym skrzydłem przeprowadził Tymoteusz Puchacz i wpadając w pole karne uderzył w pełnym biegu, ale Krzysztof Kamiński zdołał obronić ten strzał. W odpowiedzi po dośrodkowaniu z rzutu rożnego z siódmego metra uderzył Patryk Tuszyński, ale równie dobrą, instynktowną interwencją popisał się Mickey van der Hart. Do przerwy w Płocku był remis bezbramkowy. Po zmianie stron początkowo jeszcze przeważali goście. W 57. minucie znakomitą okazję do zdobycia gola miał Jakub Kamiński, ale po dokładnym podaniu z prawej strony, mając sporo miejsca uderzył z siódmego metra posyłając piłkę wysoko nad spojeniem słupka z poprzeczką bramki gospodarzy. Ta sytuacja podcięła najwyraźniej skrzydła lechitom i inicjatywę przejęli gospodarze. W 60. minucie w sytuacji „sam na sam” Mickey’em van der Hartem znalazł się biegnący środkiem boiska Patryk Tuszyński, ale bramkarz Lecha wygrał ten pojedynek. Dwanaście minut później był już jednak bez szans. Patryk Tuszu tym razem wbiegał z prawego skrzydła. I trudno określić, czy był to strzał w kierunku dalszego słupka, czy dośrodkowanie do Luki Sunsjary? Dość powiedzieć że piłka niespełna dwa metry przed bramką odbiła się od nóg wprowadzonego zaledwie kilkadziesiąt sekund wcześniej na boisko Słoweńca i wpadła do bramki gości. Lechici próbowali jeszcze odrobić stratę, ale zupełnie bez przekonania i ostatecznie Wisła wygrała to spotkanie 1:0.
Wisła Płock - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramki:
Wisła – Luka Sunsjara – 1 (72’)
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka