Nowa Zelandia potwierdziła supremację, Polacy nie zdołali awansować na pozycję wicelidera

2024-06-04

Wtorek, 4 czerwca, był piątym dniem Pucharu Narodów w hokeju na trawie mężczyzn. Na stadionie im. Alfonsa Flinika rozgrywano mecze w grupie A - z udziałem Polaków.

W pierwszym spotkaniu doszło do meczu na szczycie w grupie A pomiędzy Nową Zelandią i Koreą Południową. Zespół z Oceanii już w 5. minucie objął prowadzenie, a w połowie drugiej kwarty podwyższył na 2:0 wykorzystując karny strzał rożny.  Nowozelandczycy przeważali, a Azjaci grali głównie z kontry i po jednak z takich akcji zdobyli kontaktowego gola. Rezultatem 2:1 zakończyła się pierwsza połowa tego spotkania. Na początku drugiej Jake Smith z dużą łatwością przedarł się przez koreańską defensywę podwyższając na 3:1. Takim rezultatem zakończyła się trzecia kwarta, a na początku czwartej zespół z Oceanii ponownie zaskoczył rywali szybką, składną akcją zakończoną trafieniem  Isaaca Houlbrooke'a. Koreańczycy walczyli ambitnie do końca, ale zdołali zdobyć tylko jeszcze jedną bramkę. W 52. minucie  Cheoleon  Park z bliskiej odległości pokonał Leona Haywarda ustalając wynik meczu na 4:2.

 

Taki rezultat sprawiał, że Polacy mieli szansę awansować na pozycję wicelidera grupy A. Aby to osiągnąć wystarczał remis w spotkaniu z  Republiką Południowej Afryki. Należący do grona faworytów rywale do tej pory nie zdobyli żadnego punktu i od początku ruszyli do ataku.  W 8. minucie Polacy wyszli z bardzo dużej  opresji. Po zbyt szybkich wybiegach  przy egzekwowaniu przez RPA karnego strzału rożnego, w polskiej brance,  oprócz Mateusza Popiołkowskiego, zostało tylko dwóch obrońców. Zdołali oni jednak zablokować akcję rywali. Pod koniec pierwszej kwarty pierwsze groźne akcje przeprowadzili gospodarze turnieju, ale nie zakończyły się one zdobyciem gola. Tymczasem w 17. minucie niesygnalizowany strzał  Nqobileza Ntuli z prawej strony zaskoczył polską defensywę.  Biało-Czerwoni szybko ruszyli do odrabiania strat. Mieli kilka okazji, ale brakowało przecięcia dośrodkowań z obu skrzydeł.W końcówce drugiej kwarty Polacy egzekwowali „krótki róg”, ale ni zdołali go wykorzystać . Do przerwy było 0:1. Po zmianie stron nasi zawodnicy  nadal atakowali.  W 34. minucie bliski wyrównania był Gracja Jarzyński, ale jego dwa strzały obronił  Hendrik Kriek. Na początku ostatniej kwarty Polacy doprowadzili do remisu. Na indywidualny atak środkiem boiska zdecydował się Jacek Kurowaki, który minął dwóch rywali i uderzył na bramkę. Jego strzał obronił Hendrik Kriek, ale przy dobitce Damiana Jarzembowskiego, który zamykał akcje z prawej strony, był już bezradny. Polacy starali się pójść za ciosem, ale bez powodzenia. Tymczasem w 55. minucie atak pozycyjny rywali zakończył się zdobyciem bramki przez  Bradley’a  Sherwooda. W ostatniej minucie Biało-Czerwoni egzekwowali jeszcze karny strzał rożny, ale nie zdołali doprowadzić do remisu przegrywając 1:2 i spadając na 4. pozycję w tabeli grupy A.

           
W środę rozegrane zostaną ostatnie spotkania w grupie B.  O g. 15.30 Malezja zmierzy się z Kanadą, a o 18.00 Pakistan w walce o zwycięstwo w tej grupie zagra z Francją.

 

 

Radosław Kossakowski / foto Zofia Pająkiewicz (fotorelacja dzień 5.)

 

 





treść została wydrukowana ze strony
http://www.sportgniezno.pl/wiadomosc,nowa-zelandia-potwierdzila-supremacje-polacy-nie-zdolali-awansowac-na-pozycje.html