Podopieczni trenera Waldemara Fornalika od początku ruszyli do ataku spychając gości do strefy obronnej. Lech rzadko ma okazję grać głównie z kontry, ale tym razem musiał przyjąć taki styl i trzeba przyznać, że w pierwszej połowie nie bardzo sobie z tym radzili. Ataki pozycyjne gospodarzy także nie były porywające i trudno byłoby powiedzieć, że między tymi zespołami toczy się bezpośrednia rywalizacja o medale mistrzostw Polski. Do przerwy bramki nie padły, ale gospodarze mimo wszystko wyglądali lepiej. Kiedy w 48. minucie Thomas Rogne w dość kontrowersyjnych okolicznościach ujrzał drugą żółtą kartkę wydawało się, że Piast nie będzie miał problemów z rozstrzygnięciem pojedynku na swoją korzyść. Gospodarze jeszcze bardziej zdecydowanie ruszyli do ofensywy, ale brakowało im skuteczności, a mimo padającego dość mocno deszczu, chyba najlepszy mecz w barwach Lecha rozgrywał tego dnia Mickey van der Hart. Tymczasem w 66. minucie po również dość kontrowersyjnym faulu na Kamilu Jóźwiaku poznanianie egzekwowali rzut wolny z lewej strony boiska. Wydawało się, że Jakub Moder dośrodkuje na piąty metr, tymczasem uderzył przepięknie w dalsze okienko bramki gospodarzy, a wyciągnięty jak struna Frantisek Plach nie zdołał nawet sięgnąć futbolówki. Piast natychmiast starał się wyrównać. Bliski tego był w 74. minucie Jorge Felix, który strzelał głową z ósmego metra jednak minimalnie niecelnie. Kilka minut później gospodarze reklamowali zagranie ręką w polu karnym przez Tymoteusza Puchacza. Analiza zapisu VAR nie potwierdziła jednak tego i sędzia nie przyznał rzutu karnego. W 83. minucie gospodarze egzekwowali rzut wolny z około osiemnastu metrów. Piłkę uderzył Mikkel Kirkeskov, ale trafiła ona tylko w poprzeczkę bramki Lecha. Minutę później Patryk Tuszyński w sporym zamieszaniu uderzył głową z piątego metra, ale znakomitym refleksem popisał się Mickey van der Hart. Takich sytuacji nazywanych potocznie „obroną Częstochowy” było w polu karnym Lecha więcej. Goście bronili się rozpaczliwie, ale skutecznie, chociaż trzeba też przyznać, że mieli zdecydowanie więcej sportowego szczęścia (między innymi kolejna poprzeczka uratowała ich przed utratą gola). A, że szczęście sprzyja lepszym, to już w doliczonym czasie gry po kolejnym zamieszaniu we własnym polu karnym lechici wyprowadzili szybki kontratak. Wymiana podań między Pedro Tibą i Timurem Żamaletdinowem zaowocowała tym, że Portugalczyk znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Frantiskiem Plachem i płaskim strzałem w kierunku lewego słupka ustalił wynik meczu na 0:2. Wygrana w Gliwicach sprawiła, że Lech traci już tylko punkt do wicelidera. A w najbliższą środę Lechici podejmą przy Bułgarskiej zespół Pogoni Szczecin.
Piast Gliwice - Lech Poznań 0:2 (0:0)
Bramki:
Lech - Jakub Moder - 1 (66’), Pedro Tiba (90+5’)
Sędziował Krzysztof Jakubik z Siedlec
Widzów - 1193
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka (fotorelacja)
Liczba komentarzy : 0