Pierwszą kwartę od mocnego uderzenia zaczęła ekipa z Poznania. Na niecałe 3 minuty przed końcem wynik brzmiał 13:3. Raziła nieskuteczność MKK oraz chaos po atakowanej jak i bronionej stronie parkietu. Udało się odrobić nieznacznie stratę i na koniec pierwszej kwarty wynik brzmiał 19:12 dla Pyry. Druga część nie różniła się za bardzo od pierwszej. Co prawda po "trójce" Dobrzyckiego doszliśmy zawodników gości na 3pkt, ale na odpowiedź nie było trzeba długo czekać i połowa zakończyła się 10-punktowym prowadzeniem drużyny z Poznania (41-31).
Po burzliwej rozmowie w szatni zawodnicy wyszli w pełni zdeterminowani, aby odmienić losy meczu, ale nie miało to na początku przełożenia na boisko. Strata do gości wynosiła już 15pkt i wtedy po kilku składnych akcjach udało się zniwelować prowadzenie do 6 pkt (56-50). Niestety tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach, bardzo szybko odpowiedziała ekipa poznaniaków. Zaraz po rozpoczęciu ostatniej odsłony serią punktową odskoczyli na 12 pkt przewagi i pomimo walki w ostatnich minutach gdzie przewaga wynosiła tylko 6 punktów, nie udało się odwrócić losów meczu. Mecz zakończył się sprawiedliwym zwycięstwem gości w stosunku 74-60.
W MKK punktowali: Dobrzycki 33, Golasiński 8, Bitner 7, Jasiński 6, Szymkowiak M. 3, Łepski 2, Konwiński 1, Nowiński, Szymkowiak P., Kujawski, Szajdziński.
Najwięcej wśród Poznaniaków zdobył Milczyński (19pkt).
W drużynie MKK za dużo było nieporozumień. Nie pomogła też na pewno absencja grającego trenera Arkadiusza Konowalskiego. Jednak najbardziej bił po oczach brak zaangażowania w szeregach (nie licząc fragmentów 4 kwarty). Bardzo dużo jest do poprawy, ale wszystko leży w naszych rękach.
Dziękujemy naszym kibicom, którzy licznie zebrali się w hali 2 LO. Wsparcie jest fantastyczne i dodaje sił zawodnikom.
MKK Gniezno/Foto archiwum SportGniezno.pl