W meczu 10 kolejki ekipa Tomka Zarody podejmowała znajdującego się w coraz cięższej sytuacji mistrza rozgrywek wiosennych – zespół Bol Annu. Spotkanie mogło się podobać oglądającym je kibicom, a zwycięstwo Husarii 2:1 było w pełni zasłużone. W końcówce meczu popularny „Pędzik” próbował jeszcze „wynegocjować” rzut karny, który mógł uratować remis drużynie gości, ale sędzia zawodów – Maciej Zięba pozostał niewzruszony i kazał kontynuować grę. Z pewnością o wyniku zaważyła zbyt późno zdobyta bramka kontaktowa przez wspomnianego już Piotra Nowaka (Pędzika). Gdyby udało się trafić piłkarzom Bol Annu do bramki przeciwnika kilka minut wcześniej, mecz mógł się potoczyć inaczej. Warto także podkreślić piękne, otwierające mecz trafienie Rafała Kujawskiego. Bramkę zdobył również lider drużyny Husarzy – Adrian Moskwa.
Niespodzianka, sensacja, mission impossible takimi słowami można by opisać wynik meczu pomiędzy ekipą Sport Pubu i KKS Gniezno. Ja jednak jestem zdania, że piłkarze KKS Gniezno to zwycięstwo wywalczyli, wypocili i przez cały mecz ostro zapier….żeby 3 punkty zostały zapisane na ich konto. Nie można ubierać tego w słowa „lżejsze” bo zespół, który przed startem rozgrywek i po rozegraniu kilku meczy skazywany był na pożarcie udowodnił, że ciężka pracą całej drużyny oraz walecznością również można wygrywać spotkania. I choć w ekipie gospodarzy dwoi i troi się ostatnio Bartosz Hekert, który poza marginesem, zrobił ogromny progres sportowy w porównaniu z poprzednim sezonem, jest niestety osamotniony w tych atakach i za każdym razem przychodzi mu grać z innymi zawodnikami.
Po meczu z Uniremem zapytałem się siedzącego obok mnie zawodnika jednego z zespołu: „dlaczego Wola Skorzęcka nie przyjechała dzisiaj na mecz”? On się uśmiechnął i powiedział: „no, nie zagrali dzisiaj najlepiej”. Ok, ja nie będę już tego rozwijał bo 11 straconych bramek w meczu z liderem jest wystarczającym prysznicem dla zespołu Mariusza Jabkiewicza. 4 bramki Mariusza Majewskiego, w końcu trafił także popularny „dziadzia” czyli Robert Cieślewicz – nota bene najlepszy strzelec poprzednich rozgrywek trafił dopiero po raz 2,3,4 do bramki przeciwnika.
Dziwny przebieg miało również spotkanie pomiędzy Piastem Łubowo, który przyjechał w mocno okrojonym składzie oraz Marbudem. Wydawało się przed meczem, że o wynik powinni się martwić piłkarze Mariusza Graczyka, a tymczasem 1,2,3 i ekipa Marbudu mogła odtańczyć zwycięskiego walczyka. Forma Piasta oscyluje w pobliżu formy Woli Skórzeckiej. Kiedy wydaję się, że Piast popędzi teraz niczym zakupiony na polskie drogi kolejowe – Pendolino, przychodzi nowy motorniczy i zapomina opuścić ręczny hamulec i włączyć światła. W drużynie gości tradycyjnie na listę strzelców wpisał się Mateusz Kosicki zdobywając kolejno 10 i 11 bramkę, a jedno trafienie padło łupem kapitana zespołu Marbudu – Mariusza Graczyka.
Na koniec sobotnich zmagań: derby. Nie dolnej Saksonii, ziemi lubuskiej czy rozczarowujące ostatnio Gran Derby, a derby starych dobrych znajomych z boiska. Na ławce trenerskiej w ekipie gospodarzy zasiadł Adam Stachowiak przypominający Macieja Szczęsnego, a po przeciwnej stronie w roli grającego trenera wystąpił Krzysztof Franek – . Która z filozofii piłkarskich zwyciężyła? Chyba ta bardziej nastawiona na uważną w grę w defensywie z maksymalnym wykorzystaniem stworzonych sytuacji. Kluczowym elementem taktyki piłkarzy Old Boysów było wyłączenie z gry najgroźniejszego ogniwa KS Nadziei – Błażeja Fedeszyna. KS Nadzieja musiała sobie radzić w tym spotkaniu pozbawiona również najlepszego strzelca – Łukasza Matelskiego. W szeregach „błękitnych” zabrakło natomiast Kamila Łuczaka, więc można powiedzieć, że w absencji kluczowych graczy był remis 1:1. Stworzyła się zatem szansa do wykreowania nowych postaci, które mogły tym samym zostać bohaterami meczu. Bohaterów było dwóch: Daniel Drożdżyński i Przemysław Łaczkowski i to dzięki ich trafieniom zwyciężyli Old Boysi z Pobiedzisk.
Liga Wielkopolska
Liczba komentarzy : 0