W trzecim dniu II Igrzysk Europejskich w Mińsku na głównej arenie tej imprezy - stadionie Dynama rywalizację rozpoczęli lekkoatleci. Zmagania odbywają się w niespotykanej dotychczas formule drużynowej, która z jednej strony wyklucza znacszna część lekkoatletów, ale z drugiej, sprawia że same zawody mają bardziej dynamiczny przebieg i co istotne, do samego końca nie można być pewnym zajmowanej pozycji, o czym najdobitniej przekonali się gospodarze igrzysk.
Niestety władze PZLA po macoszemu potraktowały występ naszej reprezentacji w Mińsku. Odnosząc się krytycznie do samej formuły zawodów, ale przede wszystkim z uwagi na to, że czołowi polscy lekkoatleci jako główną imprezę sezonu wybrali mistrzostwa świata w Dausze. Słusznie zapewne, chociaż troszkę żenujące było to, że kadrę na Mińsk stanowili ci, którzy po prostu zgłosili chęć wyjazdu, a na przykład trójskoczek Karol Hoffmann postanowił sprawdzić się w skoku wzwyż i nawet ustanowił rekord życiowy 1,90, ale jego wynik w porównaniu z 2,27 (minimalnie strącone 2,33) reprezentanta gospodarzy, charyzmatycznego Maksyma Niedasjekaua nie mógł zachwycić. Najlepiej spośród Biało-Czerwonych w meczu kwalifikacyjnym z drużynami: Białorusi, Litwy, Łotwy, Irlandii i Czech zaprezentował się Artur Noga zajmując drugie miejsce w biegu na 110 m przez płotki. Trzecia w skoku w dal była Magdalena Żebrowska, a czwarta na 100 m przez płotki Urszula Bhebhe. Bardzo emocjonujący przebieg trseciego meczu kwalifikacyjnego w lekkiej atletyce miał bieg pościgowy w formie sztafety szwedzkiej mikst (800-600-400-200). Polacy wystartowali z ostatniego miejsca 15 sekund za prowadzącą ekipą gospodarzy i praktycznie nie liczyli się w walce o wyższe lokaty. Na czele stawki natomiast Białorusinów gonili Czesi i to do tego stopnia skutecznie, że przed ostatnią zmianą wyszli na prowadzenie. Kryscina Cimanowska do utraty tchu goniła Klarę Seidlową. Obie zawodniczki niemal równocześnie minęły linię mety, dlatego konieczna była analiza fotofiniszu, który wykazał, że o dwie setne sekundy szybsza była Czeszka. Już w tej fazie rywalizacji przyznawane byly medale indywidualne w poszczególnych konkurencjach na podstawie porównania wyników uzyskanych w poszczególnych grupach. Żadnemu z reprezentantów Polski nie udało się uplasować się na medalowych pozycjach. Do półfinałów z czterech meczów kwalifikacyjnych awansowały bezpośrednio reprezentacje: Czech, Białorusi, Niemiec, Rosji, Francji i Ukrainy. Pozostałe zespoły narodowe, w tym równiez reprezentacja Polski, rywalizować będą we wtorek w ćwierćfinałach o kolejnych sześć miejsc.
Najradośniejszym dla nas wydarzeniem trzeciego dnia igrzysk było wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej przez Klaudię Breś w pistolecie pneumatycznym z 10 metrów. Przełamana została także niemoc pięściarzy. Damian Durkacz wygrał swoją pierwszą walkę z Hiszpanem Johannem Orozco Ojedą i awansował do 1/8 finału kategorii do 64 kilogramów przełamując fatalną passę ośmiu porażek naszych reprezentantów.
Bardzo bliskie pozycji medalowych były występujące w chyba najpiękniejszej hali igrzysk - Cziżowka Arenie polskie dżudoczki. Piąte miejsce zajęły: Agata Perenc, Karolina Tałach i Daria Pogorzelec, a na siódmych pozycjach sklasyfikowane zostały Karolina Pieńkowska (-52kg), Anna Borowska (-57kg) i Agata Ozdoba-Błach (-63kg). Podopieczne selekcjonera reprezentacji Mirosława Błachnio potwierdzają przynależność do kontynentalnej czołówki, co jest dobrym prognostykiem na dalszą część kwalifikacji olimpijskich Tokyo 2020. W poniedziałek wystąpi jeszcze Beata Pacut (-78kg) i może ona "odczaruje" podium nowoczesnej hali Cziżowka.
Ze zmiennym szczęściem walczyły tenisistki stołowe. W hali Narodowego Centrum Tenisa Li Qian w 3. rundzie pokonała 3:1 Janę Noskową z Rosji, a Natalia Partyka przegrała 2:3 ze Szwedką Matildą Ekholm wcześniej przegrywając także w mikście (wraz z Jakubem Dyjasem) z parą francuską Laura Gasnier/Tristan Flore także 2:3.
Zobacz również