Goście przystąpili do tego meczu bez respektu wobec utytułowanego rywala, ale gospodarze dość szybko przejęli inicjatywę. W 12. minucie lechici objęli prowadzenie. Walkę o piłkę przed polem karnym w sporym zamieszaniu wygrał Alfonso Sousa i podał na prawą stronę do niepilnowanego Giorgija Citajszwiliego, który z siódmego metra uderzył lewą nogą w kierunku bliższego słupka pokonując zaskoczonego Gabriela Kobylaka. Niespełna kwadrans później bliski podwyższenia prowadzenia był Michał Skóraś. Pomocnik Lecha mając sporo miejsca na lewej stronie z łatwością wpadł w pole karne. Tam minął dwóch obrońców i uderzył po murawie w kierunku bliższego słupka. Skutecznie interweniował jednak Gabriel Kobylak. W 33. minucie szansę na wyrównanie mieli goście egzekwując rzut wolny z prawej strony boiska. Po dalekiej wrzutce na środek pola karnego odbita piłka trafiła pod nogi Mauridesa. Napastnik Radomiaka uderzył z piątego metra, ale trafił tylko w boczną siatkę bramki gospodarzy. Do przerwy lechici prowadzili 1:0. Początek drugiej połowy był wyrównany, chociaż w 54. minucie bliski zdobycia drugiej bramki dla gospodarzy, po dynamicznej akcji lewym skrzydłem, był Michał Skóraś. Jego uderzenie bez większych problemów obronił jednak Gabriel Kobylak, podobnie jak strzał głową Alfonso Sousy dwie minuty później. W 61. minucie szybki kontratak gospodarzy Portugalczyk zakończył silnym strzałem z ponad dwudziestu metrów, ale skuteczną paradą popisał się bramkarz gości. W 68. minucie Sosua miał kolejną znakomitą okazję. Po nieudanym wznowieniu gry przez Gabriela Kobylaka i podaniu z prawego skrzydła od Giorgija Citajszwiliego na piąty metr Portugalczyk miał przed sobą już tylko bramkarza rywali i… trafił wprost w niego. Radomiak sporadycznie zagrażał bramce Lecha. Jedna z groźniejszych akcji miała miejsce w 67. minucie, kiedy to z prawej strony uderzył Lisandro Semedo. Filip Bednarek był jednak na posterunku bez trudu wyłapując futbolówkę. W 83. minucie mogło być „po meczu”. Jednak najpierw sytuacji „sam na sam” nie wykorzystał Filip Marchwiński, a po chwili strzał Kristoffera Velde z lewego skrzydła również obronił Gabriel Kobylak. W końcówce radomianie ruszyli zdecydowanie do ataku spychając Lecha do strefy obronnej. Poznanianie bronili się skutecznie, ale długo nie potrafili wyprowadzić żadnego kontrataku szybko tracąc piłkę. Dopiero w ostatnich sekundach Kristoffer Velde dobrze podał na prawe skrzydło do Mikaela Ishaka, ale strzał kapitana Kolejorza zablokował jeden z obrońców i sędzia zakończył to spotkanie.
Lech wygrał zasłużenie i poprawił pozycję w ligowej tabeli. Stylem jednak nie zachwycił, a jedynym usprawiedliwieniem tego stanu rzeczy jest fakt, że trener John van den Brom chcąc dać odpocząć podstawowym zawodnikom przed kolejnym meczem Ligi Konferencji Europy przez większą część meczu grał znacząco rezerwowym składem.
Lech - Radomiak 1:0 (1:0)
Bramki:
Lech - Giorgij Citajszwili - 1 (12'),
Sędziował Daniel Stefański z Bydgoszczy
Widzów - 20 883
Radosław Kossakowski + foto (fotogaleria)