Spotkanie rozgrywane było w typowo kwietniowej aurze. Momentami w słońcu, a w znacznej części przy opadach deszczu, a nawet gradu. Warunki te nie zdeprymowały hokeistów Startu, którzy mimo, że w założeniu trenera Jakuba Stranza mieli oszczędzać przy Promienistej jak najwięcej sił w kontekście niedzielnego meczu z LKS Gąsawa, to zawiesili rywalom wysoko poprzeczkę - przed wszystkim skupiając się jednak na defensywie. Do przerwy gospodarze prowadzili zaledwie 2:0 po trafieniach Szymona Hutka i Artura Mikuły, przy czym gnieźnianie, grając głównie z kontry, mieli dwie dogodne sytuacje strzeleckie - niewykorzystane jednak przez Marcina Grotowskiego i Damiana Szymańskiego. Po zmianie stron czerwono-czarni zaatakowali nieco odważniej i w 39. minucie zdobyli bramkę kontaktową. Szarżujący w półkolu strzałowym Paweł Tubacki wywalczył karny strzał rożny, a skuteczną dobitką po obronie uderzenia Mariusza Gromadzkiego popisał się Łukasz Kurowski. Wojskowi naciskali. Wykonywali kolejne krótkie rogi. Mieli nawet rzut karny obroniony przez Marcina Trzaskawkę, ale aż do 62. minuty utrzymywało się zaledwie jednobramkowe prowadzenie mistrzów Polski. Wtedy to skutecznym strzałem z krótkiego rogu na listę strzelców wpisał się Michał Kasprzyk ustalając wynik meczu na 3:1, chociaż w końcówce spotkania startowcy przycisnęli i niewiele brakowało do tego, aby przynajmniej zminimalizowali rozmiary porażki.
Wynik meczu z Grunwaldem nastraja optymistycznie przed niedzielnym arcyważnym pojedynkiem z LKS Gąsawa. Pytanie tylko ile rzeczywiście sił kosztował startowców mecz przy Promienistej?
Radosław Kossakowski + foto