- Chyba trochę szkoda, że nie udało się doprowadzić klubu choćby do pełnoletniości…?
- Wszystko ma swój początek i koniec. Przez cały okres działalności nigdy przez dłuższy czas nie myślałem o przeszłości. Zawsze myślałem co zrobić aby klub się rozwijał, szedł do przodu. Ponieważ tylko na przyszłość mamy wpływ. Wczorajszy dzień to już niezmienna historia. Wracając jednak do KS-u nawet nie wiem kiedy minął ten czas. Zgłaszając się kiedyś do rozgrywek III ligi Gnieźnieńskiego Towarzystwa Piłki Nożnej Pięcioosobowej, nie marzyliśmy nawet o tym, co udało nam się osiągnąć
- KS to było dziecko twoje i prezesa Marka Lisieckiego. Skąd pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku wziął się pomysł utworzenia kolejnego klubu piłkarskiego w mieście zdominowanym zdecydowanie przez sport żużlowy?
- Futsal, a kiedyś halowa piłka nożna, ma w naszym mieście piękne tradycje. Grając jeszcze jako zawodnik podziwiałem grę zespołu Opał Bud Gniezno, który był czołową drużyną w Polsce w latach dziewięćdziesiątych. Później przestał istnieć, a my postanowiliśmy nawiązać do rozpoczętej, chlubnej tradycji i cieszę się, że swoją działalnością mogliśmy dopisać po tej drużynie kawałeczek dalszej historii futsalu w Pierwszej Stolicy Polski.
- Jakie były początki waszej działalności
- Początek to gra „na własnym podwórku” w rozgrywkach GTPNP. W pewnym okresie mieliśmy nawet dwie drużyny w środowiskowej I lidze gnieźnieńskiej. Następnie poszerzyliśmy swoje występy o turnieje w innych miastach, aż zdecydowaliśmy się wystąpić w rozgrywkach ogólnopolskich. Dla ciekawostki mogę zdradzić że początkowo klub miał występować pod nazwą KS Tęcza Gniezno zainspirowaną filmem „Miś”. Ostatecznie została jednak nazwa KS Gniezno
- Domniemywam, że początkowo to wasze działanie było formą zabawy, ale wkrótce zaczęliście traktować sportowe zmagania bardzo poważnie. Przez klub w jego historii przewinęły się dziesiątki zawodników, w tym kilku dobrze znanych na arenie krajowej. Kogo wspominasz najcieplej, najmilej?
- Może zacznę od drugiej strony. Bardzo rzadko i w wyjątkowych wypadkach wspominam kogoś niemile. W całej historii klubu może dwóch – trzech takich zawodników bym sobie przypomniał. Wracając jednak do tych, których chciałbym wymienić to w rozgrywkach środowiskowych w naszych barwach wystąpili m.in. Szymon Pawłowski, Waldemar Przysiuda, Paweł Iwanicki. Z zawodników typowo futsalowych największy wpływ na historię KS-u miał Paweł Hoeft. To głównie dzięki niemu drużyna do lat 20 zdobyła srebrny i złoty medal Młodzieżowych Mistrzostw Polski, a seniorzy dotarli do ćwierćfinału Pucharu Polski mierząc się z Mistrzem Polski PA Nova Gliwice. Bartek Łeszyk był też jako zawodnik KS Gniezno kapitanem seniorskiej reprezentacji Polski. Pierwszym duetem trenerskim, który poprowadził KS w rozgrywkach ogólnopolskich i już w pierwszym sezonie awansował do wyższej klasy rozgrywkowej był Robert Zamiar i Robert Sytek. Był to zresztą jedyny awans KS-u w rozgrywkach ligowych. Dochowaliśmy się także dwóch etatowych reprezentantów młodzieżówki Darka Rychłowskiego i Mateusza Jedlińskiego.
- Co uważasz za największy sukces Klubu Sportowego Gniezno?
- Było ich kilka. Na pewno Mistrzostwo Polski do lat 20 to największy sukces klubu. Rok wcześniej zdobyliśmy wicemistrzostwo tych rozgrywek. Pierwsze drużyna największe sukcesy odnosiła w rozgrywkach Pucharu Polski. Raz dotarliśmy do ćwierćfinału ulegając po dwumeczu PA Nova Gliwice. Byliśmy też uczestnikami turnieju finałowego Final Four z udziałem czterech najlepszych drużyn w kraju. Oprócz nas zameldowały się tam drużyny Clearexu Chorzów (gospodarz), Wisły Kraków i Gatty Zduńska Wola.
- Klub formalnie przestał istnieć w drugiej połowie mijającego roku, ale ty swoją rezygnację z działalności zgłosiłeś już wcześniej. Co było tego powodem?
- Już rok wcześniej mierzyłem się z zamiarem zakończenia działalności. Prezes przekonał mnie jednak żebym jeszcze rok poprowadził KS. Szkoda że w tym ostatnim roku nie udało się wywalczyć awansu do Ekstraklasy, choć było bardzo blisko. Nie zmieniłoby to jednak mojej decyzji która podjąłem już wcześniej.
- Wiem, że mimo, iż KS Gniezno był kojarzony głównie z futsalem, to twoim marzeniem było stworzenie silnej drużyny, która występowałaby z powodzeniem na otwartych boiskach. Udało się nawet zgłosić zespół do rozgrywek, ale po dwóch sezonach został z nich wycofany. Dlaczego?
- Wszystko opiera się o koszty. Trenując grupy młodzieżowe chcieliśmy stworzyć dla nich perspektywę drużyny seniorskiej. Jednak bez wsparcia jednostek samorządowych bardzo trudno uzbierać budżet.
- W środowisku sportowym Gniezna jesteś postrzegany jako osoba znająca się na problematyce piłkarskiej, a twoje odejście z KS Gniezno było oceniane jako spora strata. Sam sugerowałem władzom Mieszka nawiązanie z tobą współpracy po włączeniu drużyny futsalu w skład tego klubu. Czy rzeczywiście definitywnie bierzesz rozbrat ze sportem, czy to tylko chwilowa przerwa przed kolejnymi wyzwaniami?
- Nigdy nie mówię nigdy (śmiech). Jestem w stałym kontakcie z zawodnikami byłego KS-u, oraz z różnymi środowiskami piłkarskimi. Cały czas interesuję się rozwojem współtworzonej przeze mnie w Gnieźnie - Lech Poznań Futbol Academy. Jeżeli pojawi się tylko realny projekt dobrej piłki nożnej na poziomie III-II ligi to jestem do dyspozycji. A być może przy okazji budowy nowej hali sportowej pojawi się myśl stworzenia drużyny futsalowej na poziomie Ekstraklasy? Jeśli za jakiś czas będzie mi tego brakować to kto wie? Póki co realizuję odłożone przez siedemnaście lat plany osobiste, których z powodu braku czasu nie udało mi się wykonać. Dziękuję za pamięć i trzymam kciuki za piłkę nożną i futsal w Pierwszej Stolicy Polski.
rozmawiał: Radosław Kossakowski
Liczba komentarzy : 0