Szczęście sprzyjało gospodarzom...
a goście mieli pecha. Ukraińcy już w 12. minucie mogli objąć prowadzenie. Andrij Jarmolenko został sfaulowany w polu karnym przez Pawła Bochniewicza. Rzut karny egzekwował sam poszkodowany, ale mimo że zmylił Łukasza Skorupskiego, który rzucił się w przeciwną stronę, to piłka po uderzeniu Jarmolenki trafiła w lewy słupek. Szczęśliwie też padły bramki dla Biało-Czerwonych.
Na Śląskim jakby w futsal
Spotkanie momentami przypominało mecz futsalowy, zwłaszcza wtedy, kiedy zespół gości zamykał reprezentację Polski nie tylko na jej połowie, ale wręcz niemal w obrębie pola karnego grając wysokim pressingiem. Nieco futsalowo padła też pierwsza bramka. Wprawdzie goście nie ściągnęli bramkarza grając bardzo ofensywnie, ale Andrij Lunin w 40 minucie zapędził się niemal pod linię środkową boiska i starając się przyjąć piłkę fatalnie skiksował. Wykorzystał to Piotr Zieliński, który idealnie podał do Krzysztofa Piątka, a ten pięknym strzałem z około trzydziestu metrów posłał piłkę lobem do pustej bramki rywali.
Udany debiut Płachety
Trener Jerzy Brzęczek zapowiadał, że w meczu z Ukrainą da szansę zawodnikom z "drugiego garnituru" i rzeczywiście tak było. Szansę tę z pewnością wykorzystał Przemysław Płacheta. 22-letni wychowanek Pelikana Łowicz był jednym z aktywniejszych zawodników i zaliczył asystę przy drugiej bramce.
Parę sekund i... brameczka!
Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że arbiter zatrzymał czas na zmiany i wznowił go w momencie egzekwowania przez Polaków rzutu wolnego, to Jakub Moder potrzebował zaledwie 6 sekund, aby po wejściu na boisku zdobyć bramkę. W 62. minucie po centrze Przemysława Płachety z lewego skrzydła stojący na piątym metrze zawodnik Lecha uderzył głową, ale piłka trafiła tylko w słupek. Moder ruszył jednak zdecydowanie do dobitki i uprzedził interwencję Andrija Lunina wbijając piłkę do bramki czubkiem buta. Warto zaznaczyć, że był to pierwszy gol lechity w seniorskiej reprezentacji Polski.
Wynik nie oddaje przebiegu meczu i układu sił
Wygrana 2:0 na 102 rocznicę odzyskania niepodległości na pewno cieszy. Warto jednak zaznaczyć, że Ukraińcy zwłaszcza w pierwszej połowie prezentowali się lepiej. Byli aktywniejsi, bardziej wybiegani, nastawieni wyraźnie ofensywnie. Gole stracone dość pechowo podcięły skrzydła podopiecznym Andrija Szewczenki, ale kto wie jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby Jarmolenko wykorzystał karnego na początku meczu. A mieli przecież Ukraińcy więcej okazji zwłaszcza po wejściu na boisko Wiktora Cygankowa, który w 52. minucie sprawdził czujność Łukasza Skorupskiego uderzając silnie pod poprzeczkę. a kwadrans przed końcem meczu posyłając piłkę minimalnie obok prawego słupka.
Wygrana cieszy - teraz poważniejsze wyzwania
Mecz z Ukrainą to tylko wstęp do ważniejszych spotkań w Lidze Narodów. Już w najbliższą niedzielę, 15 listopada, Polacy będą podejmowani na Mapei Stadium w Reggio Emilia przez reprezentację Włoch, a trzy dni później, ponownie na Stadionie Śląskim zmierzą się z Holendrami.
Radosław Kossakowski/foto laczynaspilka.pl
Liczba komentarzy : 0