Uroczystość rozpoczęła się od wmaszerowania na płytę stadionu około 3 tysięcy wolontariuszy. Później ponad 20 tysięcy zgromadzonych na trybunach kibiców obejrzało spektakl nawiązujący do historii Białorusi z łatwością można było dostrzec między innymi motywy znanej również w naszym kraju Nocy Kupały. Wszystko odbywało się w romantycznej aurze do złudzenia przypominającej mickiewiczowskie "Ballady i romanse". Dało się także dostrzec nawiązanie do legendy o Smoku Wawelskim. I w tym kontekście jakże wielkiej mocy nabierają słowa jednego z białoruskich dziennikarzy, który w rozmowie ze mną powiedział: Łączy nas ponad 500 lat wspólnej historii. A teraz jakby wszyscy chcą o tym zapomnieć. Znamienne to słowa, podobnie jak znamienny przekaz kończący ten spektakl: Demokratyczny kraj i wolni ludzie nie potrzebują żadnego przywódcy tylko dobrego prawa. Teza na Białorusi bardzo odważna, choć i w Polsce obecnie ma swoje znaczenie. W czasie spektaklu poruszony był też temat szeroko pojętej ekologii. Na marginesie: znamienny jest fakt, że zasoby leśne Białorusi są niemal identyczne jak Polski, ale w przeliczeniu na jednego mieszkańca nasi wschodni sąsiedzi mają aż 4 razy więcej drzew. W trakcie spektaklu nie zabrakło również występów artystycznych zarówno w kategorii muzyki poważnej jak i rozrywkowej. Tradycyjnie najbardziej oczekiwaną częścią był przemarsz poszczególnych reprezentacji. Polacy stanowili jedną z najliczniejszych ekip. Jej chorążą była pięściarka Sandra Drabik, wicemistrzyni I Igrzysk Europejskich w Baku. Całość zwięńczyło wciągnięcie na maszt flagi Igrzysk Europejskich i jednoczesne zapalenie znicza olimpijskiego przez kilku czołowych białoruskich sportowców między innymi: Darię Domraczewę Aleksieja Girshina, Maksima Mirnowo, czy Julię Nesterenko. Swym rozmachem, ale także ciekawym przekazem ceremonia otwarcia II Igrzysk Europejskich w Mińsku śmiało może konkurować z podobnymi wydarzeniami na igrzyskach olimpijskich. To była niezapomniana noc, która z pewnością pozostanie w pamięci wielu sportowców, jako wydarzenie ich życia.