Z końcem czerwca przestał Pan być szkoleniowcem drużyny seniorów. Przyczyną takiej decyzji podjętej przez Zarząd Klubu, była z pewnością degradacja pierwszej drużyny z IV ligi do klasy okręgowej. Pana zdaniem jakie czynniki miały wpływ że po pięciu sezonach zespół seniorów pożegnał się z rozgrywkami czwartoligowymi i jakby Pan podsumował rundę wiosenną sezonu 2015/2016 byłych swoich podopiecznych?
-Niestety cel który, osiągnęliśmy w zeszłym sezonie tym razem okazał się poza naszym zasięgiem. Wynik sportowy szczególnie w grach zespołowych rozkłada się na wiele czynników. Nie chcę opowiadać co zawiodło ponieważ uważam, że nie ma sensu roztrząsać tego się wydarzyło. Analizę i wnioski zostawiam dla siebie. Oczywiście jako trener prowadzący swoją drużynę największa odpowiedzialność za wynik spada na mnie.
Z perspektywy czasu Pana zdaniem istniała szansa przedłużenia czwartoligowego bytu na sezon 2016/2017, przez pierwszy zespół Mieszka Gniezno pod pana wodzą jeśli tak to co zawiodło?
-Chciałem przypomnieć, że nasz spadek w tym sezonie w dużej mierze związany jest z reorganizacją III ligi. W przypadku spadku 3 zespołów (tak było co sezon) utrzymalibyśmy się w lidze. W tym sezonie spadkowiczów było, aż 5.
Możemy żałować, że w kilku spotkaniach straciliśmy bramki w ostatnich sekundach spotkania, narzekać że w zespole miałem kontuzjowanych 5 podstawowych zawodników (w rundzie wiosennej), kilka transferów w zimie nie doszło do skutku, że liczyliśmy na większe zaangażowanie kilku osób związanych z Klubem.
Jednak uważam, że najważniejsze jest to, że jako cała drużyna wierzyliśmy do końca w realizację celu. Każdy z nas starał się dać z siebie wszystko co ma najlepsze by utrzymać się w tym sezonie.
Oprócz tego że prowadził Pan pierwszy zespół Mieszka Gniezno, to także był Pan trenerem pierwszej drużyny Orlika występującej w rozgrywkach poznańskiej III ligi okręgowej grupie 3. Tutaj praca z młodymi piłkarzami Mieszka Gniezno, wypadał znacznie lepiej niż z seniorami. Zespół zajął drugie miejsce w swojej grupie. Jakby Pan ocenił drużynę prowadzoną przez siebie w rundzie wiosennej oraz zajęte przez nią bardzo dobre miejsce?
-Rola trenera w pracy z dziećmi jest zupełnie inna. Przede wszystkim nie oceniajmy trenera a już w szczególności dzieci przez pryzmat miejsca w tabeli. Jeżeli byśmy byli na 1 czy 4 miejscu to nie ma najmniejszego znaczenia.
Uważam, że najważniejsze są postępy, które robią moi podopieczni. Umiejętności, które zdobywają z każdym treningiem. Rozwój, który oczywiście mogą pokazać w rywalizacji z przeciwnikiem.
Zagraliśmy kilka bardzo dobrych spotkań (remis z Lechem, minimalna porażka z Warta 4:5), jednak dla mnie najważniejsze jest to, żeby kilku z moich podopiecznych grało na jak najwyższym poziomie w przyszłości
Jak zdążyłem się dowiedzieć w kontekście zwolnienia Pana z szkoleniowca pierwszego zespołu Mieszka Gniezna, nie rozstaje się z pracą w klubie z ulicy Strumykowej. W tym układzie moje pytanie jest następujące co dalej będzie robił Mikołaj Tarczyński?
-Chciałem sprostować, że nikt mnie nie zwalniał. Z końcem sezonu moja umowa z Klubem wygasła. Zarząd podjął decyzje o zatrudnieniu nowej osoby na tym stanowisku.
Pozostaje trenerem w grupach młodzieżowych (rocznik 2006 i 2008).
Mam nadzieję, że w przyszłości dostanę jeszcze szansę prowadzenia drużyny seniorów. Jeżeli nie w Mieszku to może w innym klubie.
Na koniec czy chciałby Pan coś dodać od siebie?
-Tak. Chciałem podziękować drużynie za dwa sezony wspólnej pracy. Zaangażowanie i pasję którą razem dzieliliśmy.
Również podziękowania dla II trenera Łukasza Wejerowskiego, który pomagał mi w codziennej pracy treningowej.
W sporcie czasem tak bywa, że ponosimy porażkę, jednak sztuką jest umieć się podnieść. Dlatego życzę zespołowi jak najszybszygo powrotu na zwycięską ścieżkę i awansu
Dziękuję
Liczba komentarzy : 0