Lech już wcześniej zaprzepaścił szanse nie tylko na obronę mistrzowskiego tytułu, ale także na jakikolwiek medal i udział w eliminacjach Ligi Europy. W tej sytuacji trudno jest dziwić się frustracji kibiców, którzy pod adresem zawodników i zarządu klubu skandowali niepochlebne hasła, a przez pierwsze pięć minut meczu fani z Kotła stali w milczeniu odwróceni plecami do boiska. Później doping był taki jak zwykle i z pewnością pomógł lechitom pozytywnym akcentem zakończyć nieudany sezon.
Lech od początku był stroną przeważającą i udowodnił to już w 25. minucie. Szarżujący lewym skrzydłem Maciej Gajos zacentrował w pole karne do Kamila Jóźwiaka, który na wykroku, czubkiem buta skierował piłkę do bramki gości. Był to pierwszy gol osiemnastoletniego zawodnika w ekstraklasie. Obok Jóźwiaka od początku meczu zagrał też jego rówieśnik Robert Gumny i trzeba przyznać, że dwójka młodych zawodników Lecha z upływem czasu radziła sobie na prawej stronie boiska coraz lepiej. Warto dodać, że w linii ataku od początku zagrał też Dawid Kownacki, który jednak tego meczu raczej nie zaliczy do udanych mimo, iż oddał dwa groźne strzały zza linii pola karnego. Po objęciu prowadzenia przez Lecha tempo gry wyraźnie spadło i do przerwy wynik już się nie zmienił. W drugiej połowie także początkowo było dość sennie, ale końcówką lechici wlali w serca kibiców nadzieje na odbudowę w przyszłym sezonie. Najpierw jednak miała miejsce akcja będąca przykładem nieudolności strzeleckiej lechitów w tym sezonie. W 64. minucie do ataku ruszył Marcin Kamiński. Po dwójowej akcji z Dawidem Kownackim w sytuacji „sam na sam” z Wojciechem Skabą strzelił jednak wyraźnie niecelnie. W 81. minucie Kamil Jóźwiak z prawego skrzydła wycofał piłkę na środek, a aktywny w całym spotkaniu Karol Linetty uderzył z linii pola karnego i tuż przy słupku umieścił piłkę bramce gości. Cztery minuty później było już 3:0, kiedy to Maciej Gajos otrzymał idealne, prostopadłe podanie od dobrze grającego w tym spotkaniu Tamasa Kadara i w sytuacji „sam na sam” minął zwodem Wojciecha Skabę ustalając wynik meczu strzałem do pustej bramki. Wyraźnie uradowani kibice zaczęli skandować: „Czemu tak późno! Kolejorz, czemu tak późno!?” Więcej goli już w tym spotkaniu nie padło, ale wart niewątpliwie odnotowania jest fakt, że na ostatni kwadrans do bramki Lecha wszedł Krzysztof Kotorowski, który kończy piłkarską karierę i po dwunastu latach występów w Kolejorzu pożegnał się z jego kibicami. Odejście niemal czterdziestoletniego bramkarza i udział w spotkaniu aż czterech młodych zawodników (w końcówce ligowy debiut zaliczył Piotr Kurbiel), których mógłby być ojcem, jest pewnym symbolem odnowy, przebudowy poznańskiego zespołu. Oby wygrana nad Ruchem była dobrym prognostykiem przed koniecznymi jak się wydaje zmianami, ale zmianami przeprowadzonymi z rozsądkiem, dla dobra najbardziej popularnego w naszym regionie klubu.
Lech Poznań - Ruch Chorzów 3:0 (1:0)
Bramki:
Lech - Kamil Jóźwiak - 1 (25’), Karol Linetty - 1 (81’), Maciej Gajos - 1 (85’)
Lech - Jasmin Burić (77. Krzysztof Kotorowski), Robert Gumny, Paulus Arajuuri (86. Maciej Wilusz), Marcin Kamiński, Tamas Kadar, Kamil Jóźwiak, Karol Linetty, Maciej Gajos, Abdul Aziz Tetteh, Szymon Pawłowski, Dawid Kownacki (87. Piotr Kurbiel)
Ruch - Wojciech Skaba, Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Marek Zieńczuk, Artur Lenartowski (77. Tomasz Podgórski), Łukasz Surma, Patryk Lipski (57. Przemysław Bargiel), Łukasz Hanzel, Łukasz Moneta, Mariusz Stępiński (82. Łukasz Siedlik)
Sędziował Marcin Borski z Warszawy
Widzów - 11 319
Radosław Kossakowski + foto