Pierwsze spotkanie tych drużyn rozegrane tydzień wcześniej w Poznaniu nie przyniosło bramek. Tym razem gospodarze szybko objęli prowadzenie, chociaż w dość kontrowersyjnych okolicznościach. W 8. minucie na polu karnym Lecha upadł Shay Elias sugerując, że został kopnięty przez Joela Pereirę przy wybijaniu piłki po niepewnej interwencji Filipa Bednarka. Upadek Izraelczyka był raczej aktorski, ale sędzia przyznał gospodarzom rzut karny, który wykorzystał Tomer Hemed. Lechici natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Bliski wyrównania byli Michał Skóraś i Filip Szymczak, ale ich strzały były minimalnie niecelne. Tymczasem w 37. minucie gospodarze mieli szansę na podwyższenie prowadzenia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomer Hemed uderzył głową na szóstym metrze, ale trafił tylko w poprzeczkę. Kolejorz nadal jednak walczył do doprowadzenie do remisu. Aktwyny na lewym skrzydle był Michał Skóraś, który najpierw dograł dobrze do niepilnowanego Radosława Murawskiego. Ten był bliski zdobycia gola strzałem głową z piątego metra, ale Omni Glazer obronił instynktownie to uderzenie. Tuż przed przerwą lechici wyrównali. Po dośrodkowaniu Michała Skórasia z rzutu rożnego Filip Dagerstal zgrał piłkę głową na piąty metr do niepilnowanego Filipa Szymczaka, który wysoko podniesioną stopą skierował piłkę do bramki Hapoelu.
Po zmianie stron gospodarze od razu ruszyli do ataku. Stratę Antonio Milicia mógł wykorzystać Magomied-Szapi Sulejmanow, lecz piłka po jego szybkim kontrataku i strzale z lewego skrzydła trafiła tylko w boczną siatkę bramki gości Dziesięć minut później w dogodnej sytuacji znalazł się Tomer Hemed, ale uderzył minimalnie niecelnie. W odpowiedzi próbował Mikael Ishak, ale także bez powodzenia. W końcówce obie drużyny sprawiały wrażanie zadowolonych z podziału punktów i ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1.
Radosław Kossakowski / foto Przemysław Szyszka