- Po występach na ekstraligowych torach zdecydowałeś się na zmianę klubu i to schodząc aż dwie ligi niżej. Dlaczego?
- Głównym powodem jest fakt, że dotychczas występowałem w kategorii juniorów, a od najbliższego sezonu będę już seniorem. To jest chyba najtrudniejszy okres w karierze każdego żużlowca. Mam nadzieję, że ta zmiana klubu i występy na drugoligowych torach pozwolą mi złagodzić te trudności, a w przyszłości ten „krok w tył” również zaprocentuje.
- Jak to się stało, że trafiłeś właśnie do gnieźnieńskiego Startu?
- Wbrew pozorom odbyło się to bardzo szybko. Któregoś dnia zadzwonił do mnie pan Rafael Wojciechowski i muszę przyznać, że już po pierwszej rozmowie zostałem praktycznie przekonany. Uważam, że GTM Start to klub z ambicjami, prowadzony przez konkretnych ludzi, którzy mają wizję na przyszłość. Nie zależy im tylko na jednym, czy dwóch sezonach, ale na systematycznym rozwoju żużla w Gnieźnie.
- Start będzie twoim piątym klubem w karierze. Jak na tle poprzednich oceniasz kwestie organizacyjne i atmosferę panującą w drużynie?
- Jestem tu jeszcze zbyt krótko, żeby móc ocenić wszystkie kwestie organizacyjne, ale jeśli chodzi atmosferę, to muszę przyznać, że na tym mini zgrupowaniu przed prezentacją bardzo zintegrowaliśmy się ze sobą. Starsi zawodnicy na przykład bracia Jabłońscy nie traktują nas, czy juniorów jak smarkaczy. Rozmawiamy tak, jakbyśmy znali się od lat i myślę, że to zaprocentuje na torze.
- To chyba ważne, zwłaszcza w twoim przypadku, bo przecież jesteś jedynym zawodnikiem wśród Polaków, który pochodzi spoza Gniezna. Wszyscy pozostali wychowankami Startu...
- Tak! I muszę przyznać, że trochę obawiałem się wejścia do tej grupy. Ale te moje obawy okazały się zupełnie bezpodstawne. Tak jak wspomniałem atmosfera jest naprawdę fajna. Dogadujemy się bardzo dobrze i łączy nas to, że chcemy wygrywać biegi, i to najlepiej podwójnie. A do tego potrzebne są zaufanie i współpraca.
- W jaki sposób przygotowujesz się do nowego sezonu?
- Trenuję indywidualnie w Lesznie z Marcinem Biernasem, który prowadzi zajęcia CrossFitu. Co roku taka forma przygotowań była dla mnie optymalna więc nie widzę powodu, aby to zmieniać.
- A jak wyglądają przygotowania sprzętowe?
- Jeśli chodzi o sprzęt to w zasadzie pozostanie ten, którym dysponowałem w zeszłym roku. Oczywiście silniki muszą zostać wyremontowane i przygotowane do nowego sezonu, ale jest jeszcze trochę czasu więc na pewno zdążę. Do dyspozycji mam obecnie dwa kompletne motocykle plus dodatkowo dwa silniki. Myślę, że na drugą ligę i zawody indywidualne powinno to wystarczyć.
- Klubowe władzę w Gnieźnie stawiają sobie za cel awans do I ligi. To zadanie trudne, ale z pewnością realne. A jakie są twoje cele przed najbliższym sezonem?
- Biorąc pod uwagę fakt że schodzę o dwie klasy rozgrywkowe niżej, i to że rzeczywiście Start walczy o awans, zawieszam sobie poprzeczkę dość wysoko. Mam takie założenie, aby osiągnąć średnią biegową na poziomie dwóch punktów. Poza rozgrywkami ligowymi chciałbym być zgłoszony do wszystkich możliwych eliminacji, bo to są dodatkowe zawody, które dają możliwość sportowego rozwoju. Nie chciałbym mówić głośno jakie mam założenia, żeby nie zapeszyć. Jeśli uda się je zrealizować, to na pewno będzie o mnie głośno.
- Jesteś zupełnie nowym zawodnikiem w Gnieźnie, więc na zakończenie pytanie o zainteresowania pozasportowe. Czym zajmujesz się poza żużlem?
- Szczerze mówiąc żużel jest wszystkim w moim życiu . Wszystko co robię i tak sprowadza się do żużla. Lubię na przykład jeździć na motocrossie, ale traktuję to jako trening przygotowujący mnie do jazdy na torze. Zajmuje się mechaniką, często dłubię coś w warsztacie, ale to też w związku z żużlem. Cała moja aktywność sportowa treningi ogólnorozwojowe czy siłowe ukierunkowane są na odpowiednie przygotowanie do sezonu. Nie ma chyba dnia, żebym nie myślał o żużlu, ale robię to z wielkim zaangażowaniem i
radością.
rozmawiał: RADOSŁAW KOSSAKOWSKI
Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu "Tygodnika Żużlowego" (52/2016)
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0