Na zaproszenie radnego Ryszarda Karmolińskiego, przewodniczącego komisji oraz prezydenta miasta Tomasza Budasza do Starego Ratusza przybyli trzej przedstawiciele Rady Nadzorczej Startu Gniezno S.A. (w upadłości układowej): Robert Łukasik - przewodniczący, Paweł Sochacki - wiceprzewodniczący i Piotr Łączyński - członek. W podwójnej roli wystąpił Zdzisław Kujawa (jako członek rady nadzorczej i jednocześnie miejski radny). Posiedzenie zostało zwołane w związku z pojawiającymi się informacjami o możliwości wystąpienia problemów z uzyskaniem licencji przez gnieźnieński klub na występy w przyszłorocznych rozgrywkach I ligi żużlowej, co w konsekwencji groziłoby zawieszeniem działalności klubu. Sytuacja wydawała się patowa, a wręcz dramatyczna, albowiem, jak powiedział prezydent Tomasz Budasz, w obecnym roku budżetowym nie ma formalno-prawnej możliwości przekazania jakichkolwiek środków finansowych dla Startu. Prezydent zaproponował natomiast radnym zmianę w projekcie budżetu na przyszły rok i zwiększenie wsparcia finansowego działalności klubu w roku 2016 z planowanych 250 tysięcy złotych do 400 tysięcy złotych. Część radnych obecnych podczas obrad nie ukrywała zupełnego braku znajomości tematyki żużlowej, choć wszyscy zgadzali się z faktem, że żużel jest od lat silnie związany z I stolicą Polski. W tej sytuacji Robert Łukasik był zmuszony wytłumaczyć między innymi jakie są koszty zakupu i przygotowania motocykla żużlowego, ile klub musi zapłacić za kontrakt zawodnika na jeden sezon i jaka jest średnia stawka płacona żużlowcom za zdobycie punktu. Z pobieżnych wyliczeń przedstawionych przez przewodniczącego rady nadzorczej wynikało, że gnieźnieński klub, aby mógł na średnim poziomie rywalizować w rozgrywkach I ligi potrzebuje budżetu w wysokości około 2 milionów złotych. Niemal połowę tej kwoty wykłada na działalność zaproszona na posiedzenie „trójka” członków rady nadzorczej. Kolejne pieniądze to wsparcie mniejszych sponsorów i wpływy z biletów. Działaczom Startu zależałoby, aby miasto chociaż w jednej czwartej uczestniczyło w finansowaniu klubu, który od lat jest wizytówką Gniezna. Część radnych nie zgadzała się z taką tezą twierdząc, że żużel trudno nazwać sportem, a bardziej widowiskiem, który rzeczywiście przyciąga na trybuny kibiców, chociaż w tym roku postawa gnieźnieńskiej drużyny była raczej „antyreklamą” miasta. Na takie stwierdzenie Robert Łukasik zacytował słowa znakomitego przed laty żużlowc , a ostatnio trenera - Rafała Dobruckieg, który swego czasu powiedział: „Tam gdzie zaczyna się żużel, kończy się logika”. Parafrazując to stwierdzenie R. Łukasik zapewnił, że działacze dołożyli wszelkich starań, aby poziom sportowy drużyny był w tym roku wyższy niż w sezonie 2014, a tymczasem wbrew wszelkim założeniom wynik sportowy był fatalny.
- Przed sezonem 2014 podpisaliśmy kontrakty z zawodnikami, którzy sami do nas przyszli, bo nikt już ich wtedy nie chciał. My będąc wtedy w fatalnej sytuacji finansowej, zagrożeni likwidacją klubu nie byliśmy w stanie szukać lepszych żużlowców. Tymczasem okazało się, że ówczesny zespół był rewelacją rozgrywek. Przed tym sezonem zrobiliśmy selekcję. Wydawało się, że te drużyna bez problemu powalczy o pierwszą „czwórkę”, a tymczasem przegrywaliśmy mecz za meczem. Ta sytuacja wpłynęła niestety na frekwencję na trybunach i owocuje niestety kłopotami finansowymi. Radny Zdzisław Kujawa popierając oczekiwania działaczy stwierdził, że na tym właśnie polega piękno sportu, a w szczególności żużla, że wiele rzeczy jest nieprzewidywalnych. Jego zdaniem żużel na trwałe wpisał się w krajobraz Gniezna, a samo miasto właśnie poprzez sport żużlowy jest kojarzone w wielu ośrodkach. Na sugestie części radnych o kiepskiej w tym roku promocji miasta poprzez żużel, radny Kujawa odpowiedział, że nawet mimo słabego poziomu dla promocji miasta lepsze jest utrzymanie drużyny żużlowej w rozgrywkach I ligi niż na przykład zorganizowanie dwóch, czy trzech otwartych koncertów, których łączny koszt jest porównywalny z zaproponowaną przez prezydenta dotacją. Radny Jerzy Lubbe stwierdził, że żużel w jego opinii, a także wielu mieszkańców miasta, trudno nazwać sportem. Tymczasem wiele gnieźnieńskich klubów sportowych może tylko pozazdrościć dotychczasowego wsparcia dla Startu, a mimo to zawodnicy z tych klubów osiągają sukcesy nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej. Dlatego on, idąc za głosem swych wyborców, nie poprze nowelizacji budżetu. W odpowiedzi Robert Łukasik stwierdził, że miasto Gniezno generalnie charakteryzuje się niskim wsparciem dla sportu. Za przykład podał, że w Grudziądzu posiadającym budżet dwukrotnie większy od Gniezna, na żużel w przyszłym roku zostanie przeznaczone 2 miliony złotych, a na cały sport 10 milionów złotych. A o takich pieniądzach ( czy nawet analogicznie połowie tych kwot) sport gnieźnieński może tylko pomarzyć. Odnosząc się do stwierdzenia radnego o tym, czy żużel jest sportem, czy nie przewodniczący Łukasik stwierdził, że jego zdaniem żużel jest sportem i to sportem wiodącym w Gnieźnie. - Na nasze mecze przychodzi po kilka tysięcy ludzi i kupują oni na te zawody bilety. Nie ma innej dyscypliny w Gnieźnie, która cieszyłaby się taką popularnością - dodał. Jeszcze dalej posunął się radny Rafael Wojciechowski twierdząc: - Uważam, że żużel jest obecnie naszym sportem narodowym. To w żużlu osiągamy największe sukcesy na arenie międzynarodowej. I udział w tych sukcesach mają także nasi wychowankowie. Radny Arkadiusz Masłowski stwierdził, że jego zdaniem, opartym na opiniach mieszkańców miasta, działacze powinni poprawić sposób zarządzania klubem, aby nie do chodziło do sytuacji jaka ma miejsce obecnie. W odpowiedzi Paweł Sochacki, wiceprzewodniczący rady nadzorczej stwierdził: - My tak naprawdę nic nie musimy. Przyszliśmy tutaj poprosić o wsparcie, bo robimy coś dobrego, ważnego dla tego miasta poświęcając swój czas i pieniądze. To nie jest tak, że ktokolwiek z nas zarabia na klubie. Nie! My w ten klub wkładamy swoje środki i naprawdę gospodarujemy nimi rozsądnie. I zapewniam, że rozliczymy się z każdej złotówki, którą miasto przeznaczy na działalność klubu. Uzupełniając tę wypowiedź Robert Łukasik dodał: - Koszty związane z działalnością klubu zostały zminimalizowane. Nie mamy obecnie prezesa. W okresie zimowym trener nie dostaje ani złotówki. Jedyną osobą, która pozostaje na etacie jest pani Helenka, od lat zajmująca się prowadzeniem sekretariatu. To są koszty na poziomie półtora tysiąca złotych miesięcznie. Radny Ryszard Niemann podziwiając zaangażowanie członków rady nadzorczej zapytał w jaki sposób działacze poradzą sobie ze spełnieniem wymogów licencyjnych, skoro nie otrzymają w tym roku wsparcia od miasta. W odpowiedzi Robert Łukasik zapewnił, że jeżeli radni zdecydują się na nowelizację budżetu, kwestie zaległości związanych ze spłacaniem układu działacze przyjmą na siebie. - Tak naprawdę nie braliśmy pod uwagę możliwości nieotrzymania licencji. Nawet bez wsparcia z budżetu miasta pewnie wystartowalibyśmy w rozgrywkach, ale z tym wsparciem możemy postarać się zbudować drużynę, która w najbliższym sezonie postara się sprawić kibicom wiele radości i przyciągnie ich na trybuny stadionu przy ulicy Wrzesińskiej. A to przełoży się na finanse klubu i mam nadzieję, że w przyszłym roku nie dojdzie już do tak kryzysowej sytuacji.
Podsumowując obrady Ryszard Karmoliński, przewodniczący Komisji Kultury Fizycznej i Sportu Rady Miasta Gniezna. powiedział, że osobiście poprze nowelizację budżetu. Jest też przekonany, że większość radnych zagłosuje za poprawką dotyczącą zwiększenia wsparcia finansowego działalności Startu Gniezno w roku 2016 z planowanych 250 tysięcy złotych do 400 tysięcy złotych. Głosowanie to ma odbyć się 16 grudnia. Wobec takiej deklaracji obecni na zebraniu członkowie rady nadzorczej zapewnili, że z własnych środków finansowych uregulują należności związane z opłaceniem przypadających na ten rok zobowiązań finansowych wynikających z układu upadłościowego. A to pozwoli spełnić jeden z podstawowych wymogów licencyjnych koniecznych do uzyskania możliwości występów gnieźnieńskiej drużyny w rozgrywkach I ligi w najbliższym sezonie.
Obradom z uwagą przysłuchiwała się grupa kilkunastu młodych kibiców Startu, którzy słysząc powyższe deklaracje zaczęli gromko skandować: „Nigdy nie zginie! Start Gniezno nigdy nie zginie!!!”.
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0