Spotkanie źle zaczęło się układać dla Mieszka jeszcze przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Na rozgrzewce kontuzji nabawił się Adrian Kaliszan i w jego miejsce do wyjściowej jedenastki musiał wskoczyć Damian Pawlak. Na początku meczu gra w wykonaniu gości wyglądała jeszcze w miarę obiecująco. Jednak z minuty na minutę w poczynania biało-niebieskich wkradał się bałagan i inicjatywę przejmowali zawodnicy z Janikowa. Dodatkowo w 23 minucie, w zespole Mieszka musiało dojść do kolejnej wymuszonej zmiany, a boisko opuścił kontuzjowany Sebastian Golak. Od tego momentu gospodarze zaczęli wyraźnie dominować na murawie, a efektem tego była bramka z 33 minuty, kiedy to Adam Konieczny strzałem z bliska pokonał Sławomira Janickiego. Na odpowiedź gnieźnian czekaliśmy tylko pięć minut. Z rzutu rożnego dośrodkował Damian Pawlak a strzałem głową Gracjana Fabiszewskiego pokonał Łukasz Zagdański. Potem na boisku dominował bałagan i chaos. Oba zespoły skupiały się bardziej na nieprzepisowej grze i przepychankach, nad którymi z trudem panował arbiter. W związku z licznymi przerwami w grze, sędzia doliczył do pierwszej części aż osiem minut podczas, których swoje okazję mieli zarówno jedni jak i drudzy. Po stronie Mieszka sytuacji sam na sam z Fabiszewskim nie zdołał wykorzystać Krzysztof Biegański. Tuż przed końcem pierwszej odsłony drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną obejrzał Damian Garstka i gospodarze musieli sobie radzić w dziesiątkę. Na przerwę obie ekipy schodziły z remisem 1:1.
W drugiej odsłonie więcej przy piłce utrzymywali się gnieźnianie, ale długo nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy Unii. Z kolei grający w osłabieniu gospodarze bronili się skutecznie wyprowadzając groźne kontrataki. W 70 minucie po stronie Mieszka znakomitą okazję do zdobycia drugiego gola miał Łukasz Zagdański, jednak spudłował strzelając głową z zaledwie kilku metrów. Pięć minut potem w ogromnym zamieszaniu pod bramką Unii ponownie próbował Zagdański, jednak futbolówkę w ostatniej chwili wybili defensorzy z Janikowa. I kiedy wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się remisem, w 85 minucie skandalicznie we własnym polu karnym zachował się wprowadzony chwilę wcześniej Krzysztof Bartoszak. Napastnik Mieszka po kornerze janikowian przejął piłkę i zamiast wyekspediować ją do partnera bądź jak najdalej od bramki Sławomira Janickiego wdał się w pojedynek z Maciejem Mysiakiem. Obrońca Unii najpierw wślizgiem „wygarnął” futbolówkę spod nóg Bartoszaka, następnie zdążył szybko wstać i dośrodkował przed bramkę wprost na głowę Dawida Radomskiego. Piłkę zdołał jeszcze odbić Janicki, ale zrobił to za linią bramkową i arbiter uznał gola dla Unii. Potem mieszkowcy rzucili się jeszcze do odrabiania strat, ale w sumie nic z tego nie wynikało. Przy okazji drugą żółtą kartkę ujrzał Hubert Kantorowski i w samej końcówce siły były wyrównane. W ostatnich minutach gościom nie udało się już doprowadzić do remisu i ostatecznie Unia wygrała zasłużenie, przerywając gnieźnianom passę sześciu zwycięstw z rzędu.
Po czternastu kolejkach Mieszko ma na swoim koncie 33 punkty i w najgorszym wypadku będzie zajmował drugie miejsce w tabeli, gdyż czekać musi jeszcze na wynik niedzielnego meczu w Stężycy. A w kolejnym spotkaniu na swoim stadionie, biało-niebiescy zagrają w najbliższą sobotę 2 listopada o godzinie 14.00 z Chemikiem Police.
Bramki: Adam Konieczny (33), Dawid Radomski (85) – dla Unii, Łukasz Zagdański (38) – dla Mieszka
Sędziował: Łukasz Buda (Gdańsk)
Widzów: 600
„Mieszko”: Sławomir Janicki, Hubert Kantorowski, Michał Steinke, Sebastian Golak (23 Łukasz Bogajewski, 60 Filip Fiborek), Radosław Jasiński, Tomasz Bzdęga, Krzysztof Biegański, Mateusz Roszak, Damian Pawlak (62 Damian Sędziak), Radosław Mikołajczak, Łukasz Zagdański (82 Krzysztof Bartoszak)
Żółte kartki: Mateusz Roszak, Hubert Kantorowski, Michał Steinke, Radosław Mikołajczak, Damian Pawlak (Mieszko)
Czerwona kartka: Hubert Kantorowski (Mieszko - w konsekwencji dwóch żółtych)
Mieszko Gniezno/ foto archiwum SportGniezno.pl
Liczba komentarzy : 0