Tego dnia, który rozgrywany został awansem z 19. kolejki ligowej gdyż pozostałe spotkania mistrzowskiej z tej serii odbędą się dopiero w sobotę 26 marca rywalem podopiecznych Mikołaja Tarczyńskiego, był lider tabeli zespół Warty Międzychód. Przed czwartkowym spotkaniem mieszkowcy zdawali sobie sprawę iż Warta Międzychód, to niestety bardzo wymagający przeciwnik. Przekonali się o tym rywale tej drużyny, z którymi do tej pory piłkarze z Międzychodu toczyli walkę o ligowe punkty w trwającym sezonie 2015/2016, wygrywając z 18. meczy aż 15. spotkań, jedno remisując i tylko w dwóch przypadkach zaznając goryczy porażki. Jak do tej pory w dwóch spotkaniach rozegranych tej wiosny podopieczni Sławomira Dyzerta, nie zaznali goryczy porażki wygrywając jedno spotkanie a drugie remisując bezbramkowo. W pierwszym wyjazdowym meczu inaugurującym rundę rewanżową sezonu 2015/2016 piłkarze z Międzychodu, w dniu 13 marca pokonali zdecydowanie przedostatnią drużynę czwartoligowych Płomień Przyprostynia w stosunku 3:0 by następnie tydzień później 19 marca bezbramkowo zremisowali w meczu przed własną publicznością z Spartą Oborniki w stosunku 1:1. Goście z Międzychodu potrzymali miano zespołu niepokonanego na początku rundy wiosennej. I mimo że cichym faworytem czwartkowej potyczki piłkarskiej jeszcze przed jej rozpoczęciem było Mieszko Gniezno, które grało na swoim trenie i przed własna publicznością to spotkanie zakończyło się porażka gnieźnian w stosunku 0:2.
Podopieczni Sławomira Dyzerta, którzy od pierwszych minut kontrolowali przebieg gry prowadzenie 1:0 w czwartkowym meczu objęli bardzo szybko bo już w 6 minucie. Po szybkiej i składnej akcji całego zespołu celnym strzałem piłkę do bramki gnieźnieńskiej strzeżonej tego dnia przez Patryka Szafrana skierował z 11 metra w zespole Warty Międzychód – Jarosław Krysiak. Po starcie bramki gnieźnianie, wprawdzie dążyli do zmiany niekorzystnego wyniku, lecz ich starania kończyły się najczęściej w środkowej części boiska gdyż ich ataki i szybkie kontry wyprowadzane z własnego pola były tam zatrzymywane przez ich rywali. Dopiero dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy podopieczni Mikołaja Tarczyńskiego, znaleźli receptę na szczelnie grająca pomoc i obronę gości oddając pierwsze celne trafienie na bramkę Warty Międzychód. Po akcji całej drużyny Mieszka Gniezno, lewą strona boiska przedarł się pod bramkę gości Michał Wiśniewski, który z ostrego konta tuż przed linia pola karnego zespołu z Międzychodu oddał strzał na bramkę czwartkowego rywala. Na posterunku w bramce gości był jednak Konrad Galus, który przez czterdzieści minut nie miał praktycznie nic do roboty broniąc końcami palców silnie uderzoną piłkę przez Wiśniewskiego i posyłając ją poza boisko. Chwile później, gnieźnianie po raz drugi w tej części gry zagrozili bramce Warty Międzychód. Po wcześniejszej udanej interwencji golkipera gości mieszkowcy wykonywali rzut różny. Piłkę z tego stałego fragmentu gry dośrodkował w pole karne Andrzej Stefański a obrońca gnieźnieński Wojciech Gąsiorowski, uderzeniem z głowy z 11 metra próbował umieścić ją w bramce Warty Międzychód. Próba pokonania golkipera gości ponownie nie doszła do skutku gdyż piłka poszybowała nad poprzeczką jego bramki. A że więcej goli w pierwszej połowie oba zespoły nie zdobyły to do szatni Warta Międzychód schodziła prowadząc 1:0.
Po zmianie stron obraz w wykonaniu obu drużyn nie uległ zmianie mieszkowcy atakowali na bramkę swojego rywala dążąc do zmiany niekorzystnego wyniku zaś goście kontrolowali przebieg gry na boisku wyprowadzając raz po raz groźnie kontry, które kończyli strzałami na bramkę gnieźnieńską. Po jednej z takich kąt goście zdobyli drugiego gola w czwartkowym meczu ustalając nim końcowy wynik tego spotkania na 2:0. W 78 minucie golkipera Mieszka Gniezno, pokonała strzałem z 16. meta umieszczając piłkę pod poprzeczką jego bramki w drużynie z Międzychodu – Patryk Smolarek.
Reasumując czwartkowe spotkanie, mimo porażki Mieszka Gniezno dwoma bramkami. Biało-niebiescy na dodatek stracili dwóch podstawowych zawodników, którzy w wyniku odniesionych kontuzji musieli opuścić plac gry mowa tutaj o Dawidzie Urbaniaku, który z placu gry zszedł w 29 minucie oraz Robercie Peplińskim, który boisko opuścił w 81 minucie. Czy kontuzje obu piłkarzy okażą się na tyle dotkliwe że czaka ich dłuższa pauza w rozgrywkach czas pokaże. Na domiar złego w 90 minucie plac gry musiał opuścić również Andrzej Stefański, którzy został ukarany przez sędziego prowadzącego to spotkanie czerwoną kartka za ,,pyskówkę’ z arbitrem. Po tej porażce sytuacja Mieszka Gniezno, przed kolejnym meczem mistrzowskim jest lekko mówiąc nie do pozazdroszczenia. Gnieźnianie bowiem w trzech meczach rundy wiosennej, zdobyli zaledwie jeden punkt uzyskując go po remisie z 1922 Lechią Kostrzyn, w pozostałych dwóch meczach mieszkowcy musieli uznać wyższość swoich rywali przegrywając z Lubuszaninem Trzcianka i obecne z Wartą Międzychód.
Podopieczni Mikołaja Tarczyńskiego, myślący realnie o utrzymaniu się w IV lidze na następny sezon, kolejne mecze musieli by rozstrzygnąć na swoją korzyść czy do takiego scenariusza dojdzie czas pokaże.
Skład Mieszka Gniezno: Patryk Szafran, Wojciech Gąsiorowski, Krzysztof Jackowiak, Karol Karasiewicz, Dawid Urbaniak (29’ Patryk Kryszak), Robert Pepliński (81’ Marcin Nowak II), Marcin Nowak I)87’ Maciej Białas), Mikołaj Zawadka, Andrzej Stefański, Michał Wiśniewski, Adam Konieczny.
Następne spotkanie mistrzowskie Mieszko Gniezno, rozegra w niedzielę 3 kwietnia. Tego dnia podopieczni Mikołaja Tarczyńskiego o godzinie 15.00 podejmowani będą przez zespół GKS Dopiewo.
Roman Strugalski + foto