Mecz od początku był wyrównany, a grę prowadzono w szybkim tempie. Wbrew obawom goście nie zdominowali środka boiska, a wręcz przeciwnie to lechici mieli optyczną przewagę i w 16. minucie powinni byli objąć prowadzenie. Przechwyt piłki w okolicach linii środkowej boiska umożliwił gospodarzom przeprowadzenie ataku „trzech na dwóch”. Po idealnym podaniu Kaspera Hamalainen Denisa Thomalla znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem gości, ale posłał piłkę minimalnie obok prawego słupka. Z upływem czasu zawodnicy z Bazlei atakowali coraz groźniej i w 33. minucie objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej w polu karnym wyskoczył Michael Lang i mimo asysty dwóch obrońców Lecha, ładnym strzałem głową zdołał pokonać Jasmina Buricia. Odpowiedź mistrzów Polski była jednak błyskawiczna. Niespełna dwie minuty później osamotniony prawej strony Szymon Pawłowski, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Barry'ego Douglasa uderzył silnie sprzed pola karnego. Piłka odbiła się od poprzeczki i spadła tuż za linią bramkową. Sędzia początkowo nie dopatrzył się gola, ale wątpliwości rozwiał Denis Thomalla, który głową skierował piłkę do siatki. Początkowo to właśnie Niemca uznano zdobywcą bramki, ale faktycznie strzelcem był były zawodnik gnieźnieńskiego Mieszka. Pierwsza połowa zakończyła się zatem remisem 1:1. Początek drugiej także nie wskazywał na wyraźną przewagę którejkolwiek z drużyn. Kluczową dla dalszych losów meczu okazała się kontrowersyjna decyzja arbitra z 66. minuty. Wtedy to w polu karnym Lecha upadł błyskotliwy Birkir Bjarnason. Zdaniem arbitra był on faulowany przez biegnącego obok niego Tomasza Kędziorę. Angielski sędzia nie tylko wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki gospodarzy, ale także ukarał obrońcę Lecha czerwoną kartką. Jasmin Burić dał wprawdzie gospodarzom nadzieję broniąc w ładnym stylu strzał Shkelzena Gashiego, ale osłabienie drużyny wyraźnie zmieniło obraz gry. Szwajcarzy grając z przewagą jednego zawodnika zaczęli dyktować warunki na boisku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 77. minucie wprowadzony kwadrans wcześniej Marc Janko wykorzystał nieporozumienie Tamasa Kadara i Barry’ego Douglasa i w „sytuacji sam na sam” pokonał Jasmina Buricia. Poznanianie walczyli ambitnie o remis. Nadzieje na odrobienie strat podsycił jeszcze fakt wyrzucenia z boiska Taulanta Xhaki za brutalny faul na Łukaszu Trałce, ale to goście postawili kropkę nad „i”. Już w doliczonym czasie gry wprowadzony kwadrans wcześniej Davide Calla wykorzystał idealne dalekie podanie Marka Suchego za linię obrony gospodarzy i ustalił wynik meczu na 1:3.
Rewanż rozegrany zostanie w środę, 5 sierpnia, o g. 20.15 w Bazylei. Szanse na odrobienie strat i awans Lecha są chyba jednak mniej niż iluzoryczne.
Lech Poznań – FC Basel 1:3 (1:1)
Bramki:
Lech - Szymon Pawłowski - 1 (35')
FC Basel - Michael Lang - 1 (34'), Mark Janko - 1 (78'), Davide Calla - 1 (90’+2')
Lech - Jamin Burić, Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Łukasz Trałka, Karol Linetty, Dariusz Formella (69. Kebba Ceesay), Kasper Hamalainen (75. Gergo Lovrencsics), Szymon Pawłowski, Denis Thomalla (55. Marcin Robak)
FC Basel - Tomas Vaclik, Michael Lang, Mathias Daniel Hoegh, Marek Suchy, Behrang Safari, Zdravko Kuzmanović (87. Mohamed Elneny), Taulant Xhaka, Birkir Bjarnason, Luca Zuffi, Shkelzen Gashi (75. Davide Calla), Donald Breel Embolo (62. Marc Janko)
Sędziował Anthony Taylor (Anglia)
Widzów - 25 478
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0