Z koszykarzem drużyny Sklep Polski MKK Gniezno, Michałem Szydłowskim m.in. na temat wyróżnienia w plebiscycie na najlepszego sportowca Gniezna, udanym poprzednim sezonie, plagi kontuzji w drużynie oraz celach zespołu na obecny sezon rozmawia Łukasz Gądek
Na początek gratulacje z okazji zajęcia szóstego miejsca w plebiscycie na Sportowca Roku w Gnieźnie. Spodziewałeś się takiego wyróżnienia?
-Dwa lata temu zająłem 9. miejsce. Podobnie, jak wtedy tak i w tym roku, gdy otrzymałem zaproszenie od prezesa Tomka Konowalskiego, był to dla mnie sygnał, że kapituła mnie nominowała. Nie spodziewałem się, że zajmę tak wysokie 6. miejsce. Miło mi, że zostałem doceniony, a moja gra znalazła uznanie.
W minionym roku po raz pierwszy w historii awansowaliście do play-off, gdzie dzielnie walczyliście z Górnikiem Wałbrzych. Czy była wtedy szansa na awans do I ligi i czy Gniezno tak realnie było na nią gotowe?
-Celem przed sezonem, podobnie jak w tym roku była pierwsza ósemka. W play-off byliśmy w bardzo dobrej formie. Bardzo silny zespół Górnika Wałbrzych, który od początku sezonu planował awans, miał olbrzymie problemy z nami. Postawiliśmy im bardzo trudne warunki. Sportowo byliśmy na podobnym poziomie, jednak zabrakło odrobiny szczęścia. Awans do 1 ligi był tak naprawdę w zasięgu ręki. Gra na zapleczu ekstraklasy byłaby dla naszego klubu ogromnym wyzwaniem finansowo-organizacyjnym, jednak wiem, że Gniezno jest spragnione koszykówki na wysokim poziomie.
Miniony rok to także gorsze momenty które ciągną się zresztą do dziś. Mówię tutaj o kontuzjach, które od dłuższego czasu prześladują drużynę. Jak dajecie sobie z tym radę i jak z twoim zdrowiem?
-Sezon 2016/2017 był dla nas trudny, jednak ten sezon to absolutny koszmar. Nawrót kontuzji achillesa Karola Tyborowskiego, pechowe zerwanie ścięgien w stopie Piotrka Golasińskiego, które wykluczyło go z całego sezonu, dolegliwości kolana Darka Dobrzyckiego, przewlekła choroba Marcina Szorcza, a na dodatek operacja na wyrostek Daniela Kotwasińskiego spowodowały, że były takie treningi, gdzie więcej było absencji niż ćwiczących zawodników. Na dodatek straciliśmy wszystkich rozgrywających i rozegraliśmy już kilka meczów bez tak ważnej pozycji. Z moim zdrowiem na szczęście nie jest najgorzej. Regularnie przydarzają mi się drobne urazy, jednak nasz maser Darek Dziel, dzielnie pomaga szybko wracać do pełnej sprawności.
Na pewno łyżką miodu w tej sytuacji może być niezły powrót Darka Dobrzyckiego, który wrócił po kontuzji i z miejsca stał się jednym z liderów drużyny. Co o tym myślisz?
-Powrót Darka to ogromne wzmocnienie dla zespołu. Bardzo potrzebowaliśmy doświadczenia i trójek naszego kapitana. Z nim jesteśmy zespołem, który jest znacznie groźniejszy z dystansu.
Czy jest szansa, że zostaniesz w drużynie na przyszły sezon? Czy miałeś jakieś oferty z innych klubów?
-Co roku otrzymuję zapytania od innych zespołów, jednak do koszykarskiej emerytury chciałbym grać w MKK. Ten klub jest wyjątkowy, ponieważ pracują w nim znakomici ludzie. W swojej karierze grałem w kilku klubach, mam kolegów koszykarzy na całej koszykarskiej mapie Polski, jednak z taką przyjazną atmosferą, uczciwym i życzliwym podejściem nie spotkałem się nigdzie. Poza tym w Gnieźnie są fantastyczni kibice, którzy świetnie budują dobry klimat w klubie. Od pierwszego sezonu poczułem, że stałem się członkiem rodziny MKK i mam nadzieję, że tak będzie do końca mojej kariery.
Na co stać w tym sezonie tak realnie Sklep Polski MKK Gniezno?
-Na pewno na play-off! Jest i będzie to bardzo trudny sezon. Nie możemy wystąpić w najmocniejszym składzie, ale gwarantuję, że się nie poddamy i będziemy walczyć w każdym meczu, aby spokojnie zająć miejsce w pierwszej ósemce. Korzystając z okazji chciałbym zaprosić wszystkich kibiców na nasze mecze. Doping z trybun często dodaje nam nowej dawki energii i jest cennym wsparciem.
Dziękuję za rozmowę
Dziękuję również
Zobacz również