Radosny futbol zaprezentowały w sobotnie popołudnie 12 maja jedenastki Tarnovii Tarnowo Podgórne i Mieszka Gniezno. W pojedynku dwóch czołowy ekip czwartoligowej tabeli padło aż dziewięć goli, z których jednego więcej zdobył lider z Gniezna. Podopieczni Maiusza Bekasa pokonali rywala 5:4.
Spotkanie rozpoczęło się wyśmienicie dla biało-niebieskich. Goście w bardzo krótkim odstępie czasu zdobyli dwa gole i "ułożyli" sobie mecz. W 3 minucie po centrze Miłosza Brylewskiego w pole karne gospodarzy, nieudaną pułapkę ofsajdową próbowali zastawić defensorzy Tarnovii i Gracjan Goździk znalazł się oko w oko z bramkarzem gospodarzy. Zawodnik Mieszka w tej sytuacji nie dał szans Jackowi Brzuśkiewiczowi i mieszkowcy cieszyli się z prowadzenia. Nie minęła minuta, a było 2:0 dla Mieszka. Tym razem Krzysztof Wolkiewicz znalazł się oko w oko z Brzuśkiewiczem i strzałem przy słupku zdobył bramkę numer dwa. W 15 minucie nie było już tak różowo, po tym jak arbiter "puścił" spalonego Bartosza Ślusarskiego, a uderzenie byłego napastnika poznańskiego Lecha dobił do siatki Błażej Telichowski. Sześć minut później gorąco było w polu karnym gospodarzy, kiedy to po centrze z rzutu wolnego Marcina Tomaszewskiego głową strzelał Adam Konieczny, ale futbolówka przeszła tuż obok bramki. W 31 minucie piłka po raz trzeci wpadła do siatki Tarnovii. Marcin Trojanowski znalazł się sam na sam z golkiperem tarnowian i pewnym strzałem podwyższył powadzenie Mieszka na 3:1. Tuż przed przerwą doskonałą okazję do zdobycia czwartego gola miał Krzysztof Wolkiewicz, który był sam na sam z Brzuśkiewiczem, ale niestety nie zdołał go pokonać i na przerwę obie drużyny schodziły z dwubramkowym prowadzeniem gości z Gniezna.
Początek drugiej połowy należał do gnieźnian. W 50 minucie z rzutu wolnego strzelał Marcin Trojanowski, bramkarz Tarnovii odbił piłkę przed siebie, a nabiegający Adam Konieczny w doskonałych okolicznościach trafił w poprzeczkę. W 61 minucie po akcji Gracjana Goździka kolejną znakomitą sytuację do zdobycia bramki miał Adam Konieczny, ale z kilku metrów przestrzelił nad poprzeczką. Cztery minuty potem Konieczny zdobył w końcu bramkę, ale arbiter niesłusznie mu jej nie uznał, gdyż napastnik Mieszka nie był na pozycji spalonej, a podanie od Marcina Trojanowskiego było niemal idealne. I kiedy wydawało się, że goście mają mecz całkowicie pod kontrolą zrobiło się nerwowo. W 68 minucie na strzał w wydawało się niegroźnej sytuacji zdecydował się Bartosz Dylewski i piłka wpadła do bramki Wiktora Beśki. Pięć minut później w doskonałej sytuacji znalazł się Tomasz Kaźmierczak, który minął wybiegającego z bramki Brzuśkiewicza i mając przed sobą pustą bramkę strzelił za słabo. Co nie udało się Kaźmierczakowi, powiodło się Tomaszowi Bzdędze w 78 minucie, który po indywidualnej akcji popisał się bardzo ładnym uderzeniem i piłka odbijając się od słupka wpadła do siatki. Wtedy wydawało się, że w tym spotkaniu już nic mieszkowcom nie może się stać, a jednak... W 87 minucie po centrze z rzutu rożnego Dawid Urbaniak nie upilnował Zbigniewa Zakrzewskiego, który kompletnie osamotniony skierował piłkę z najbliższej odległości. Zrobiło się tylko 4:3 i gospodarze ostro ruszyli do ataków, ale stosowali bardzo proste środki, kopiąc do przodu na wysokich Kaliszana i Zakrzewskiego. Ta bardzo prosta taktyka dała efekt w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Centra z bocznej strefy w pole karne Mieszka, tam błąd popełnił Wiktor Beśka, który źle obliczył lot piłki i uprzedził o Adrian Kaliszan, który strzałem głową doprowadził do wyrównania. Mimo, że czasu nie było już wiele gościom udało się jeszcze zadać decydujący cios, ale zanim się to stało z boiska wyleciał Piotr Gąska z Tarnovii, który w krótkim odstępie czasu obejrzał dwie żółte kartki. W ostatniej akcji spotkania mieszkowcy wywalczyli rzut wolny, po którym pod bramką Tarnovii powstało wielkie zamieszanie. Strzelali Kaźmierczak, Burzyński i Bzdęga, ale żadnemu się nie udało i kiedy zanosiło się, że gospodarze zażegnają całe zamieszanie piłka trafiła do Michała Steinke (na zdjęciu), który mocnym uderzeniem pokonał Brzuśkiewicza.
Krótko po tym arbiter zakończył to bardzo dramatyczne dla kibiców spotkanie. Gnieźnianie wygrali 25 mecz w tym sezonie i przypieczętowali tytuł mistrzowski w grupie północnej zwyciężając na trudnym terenie. Warto dodać, że biało-niebiescy zagrali w osłabionym składzie, gdyż nie mogli wystąpić kontuzjowani Adrian Bartkowiak i Tobiasz Garstka oraz pauzujący za żółte kartki Damian Pawlak.
Przed mieszkowcami jeszcze trzy mecze ligowe. Pierwszy z nich w najbliższą sobotę 19 maja o godzinie 17.00 kiedy to biało-niebiescy podejmować będą na stadionie przy ulicy Stumykowej Nielbę Wągrowiec.
Bramki: Gracjan Goździk (3), Krzysztof Wolkiewicz (4), Marcin Trojanowski (31), Tomasz Bzdęga (78), Michał Steinke (90+4) - dla Mieszka, Błażej Telichowski (15), Bartosz Dylewski (68), Zbiegniew Zakrzewski (87), Adrian Kaliszan (90+2) - dla Tarnovii
Widzów: 100 (10 z Gniezna)
"Mieszko": Wiktor Beśka - Marcin Tomaszewski, Dawid Urbaniak, Michał Steinke, Miłosz Brylewski, Marcin Trojanowski (69 Fabian Burzyński), Dawid Radomski, Gracjan Goździk (85 Damian Garstka), Tomasz Bzdęga, Krzysztof Wolkiewicz (76 Taras Maksymiv), Adam Konieczny (65 Tomasz Kaźmierczak)
Żółte kartki: Adrian Stypczyński, Piotr Gąska, Marcin Nowak, Adrian Kaliszan (Tarnovia), Marcin Tomaszewski, Tomasz Bzdęga, Michał Steinke, Adam Konieczny (Mieszko)
Czerwona kartka: Piotr Gąska (Tarnovia) - w konsekwencji dwóch żółtych
Mieszko Gniezno/ foto archiwum SportGniezno.pl
Zobacz również