Kolejorz dominował zwłaszcza w pierwszej połowie. Już w 5. minucie po dalekiej wrzutce z głębi boiska Bartosz Salomon z szóstego metra skierował piłkę głową do bramki gości. Był jednak na pozycji spalonej i gol nie został uznany. Osiemnaście minut później to goście mieli okazję do zdobycia bramki. Po szybkim kontrataku Luis Machado uderzył z jedenastego metra trafiając jednak w poprzeczkę. W 26. minucie w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem gości znalazł się Mikael Ishak kierując piłkę do bramki. W momencie prostopadłego podania Szwed był jednak na minimalnym spalonym i po analizie VAR arbiter nie uznał także tego gola. Dwie minuty później w kolejnej sytuacji "sam na sam" znalazł się tym razem Jakub Kamiński. Jego strzał obronił jednak Filip Majchrowicz. W 40. minucie Kamiński miał kolejną dobrą okazję, ale piłkę po jego strzale głową nad poprzeczką przerzucił bramkarz Radomiaka. Minutę później Filip Majchrowicz obronił uderzenie sprzed pola karnego Joao Amarala, a już w doliczonym czasie pierwszej połowy młody bramkarz drużyny gości miał sporo szczęścia. Mikael Ishak zbiegając z lewego skrzydła huknął potężnie. Filip Majchrowicz wyciągnął się jak struna, ale nie sięgnął futbolówki. Ta odbiła się od poprzeczki, a następnie spadła tuż przed linią bramkową. Lech dominował, ale w sytuacjach bramkowych brakowało mu skuteczności lub odrobiny szczęścia. W drugiej połowie coraz odważniej poczynali sobie goście, a lechici jakby wciąż rozpamiętywali niewykorzystane sytuacje z pierwszej części meczu i nie stanowili już aż tak dużego zagrożenia dla beniaminka. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 0:0, który z pewnością usatysfakcjonował beniaminka z Radomia, natomiast dla podopiecznych trenera Macieja Skorży jest z pewnością sygnałem ostrzegawczym już na początku nowego sezonu.
Lech Poznań - Radomiak Radom 0:0
Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia
Widzów - 10177
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0