Mecz mógł się podobać. Zwłaszcza w pierwszej połowie niemal 22 tysiące widzów obserwowało szybką, ambitną grę po obu stronach boiska. Poznanianie już w pierwszej minucie mogli objąć prowadzenie, ale sytuacji „sam na sam” nie wykorzystał Szymon Pawłowski. Na gola nie trzeba było jednak długo czekać. Cztery minuty później grający przed laty w Mieszku Gniezno pomocnik Kolejorza zainicjował akcję na lewym skrzydle i podał dokładnie przed pole karne do Gergo Lovrencsicsa, a Węgier strzelił silnie płaskim podbiciem posyłając piłkę do bramki obok lewego słupka w taki sposób, że wyciągnięty jak struna łotewski bramkarz Pavels Steinbors nie był w stanie sięgnąć futbolówki. Goście nie cofnęli się do defensywy, ale również próbowali przeprowadzać szybkie ataki, jednak większość piłek wrzucanych w pole karne ze sporą łatwością wybijał głową Paulus Arajuuri. W 35. minucie po raz kolejny popis swych niemałych umiejętności dał Szymon Pawłowski. W polu karnym Górnika minął on dwóch zabrzańskich obrońców i sprzed linii końcowej boiska podał dokładnie do stojącego na piątym metrze Karola Linettego. Ten jednak uderzył fatalnie posyłając piłkę wzdłuż bramki w kierunku narożnika boiska. Trzeba jednak przyznać, że Karol Linetty był tym spotkaniu jednym z aktywniejszych zawodników Lecha z dużym zaangażowaniem realizując zadania zarówno w ataku, jak i w defensywie. Sporą walecznością i nieustępliwością w ofensywie imponował też Daylon Classen, którego „być albo nie być” w Lechu rozstrzygnie się w najbliższych dniach. W 40 . minucie wyrównującą bramkę zdobyli goście. Jedna z wolniejszych akcji zabrzan nie zapowiadała zagrożenia, tymczasem Radosław Sobolewski zdecydował się na strzał z około 30 metrów, a piłka po jego uderzeniu trafiła idealnie w okienko bramki gospodarzy. Mimo, że Maciej Gostomski wyciągnął się jak struna, nie był w stanie dosięgnąć futbolówki uderzonej przepięknie przez byłego reprezentanta Polski, który sam łapiąc się za głowę nie mógł chyba uwierzyć, jakie gole można jeszcze strzelać w wieku 37 lat. Lechici po utracie bramki ruszyli do ataku starając się jeszcze przed przerwą odzyskać prowadzenie, ale Górnik bronił się mądrze i po pierwszej połowie był remis 1:1. Druga część meczu nie była już prowadzona w tak szybkim tempie, ale emocji również nie brakowało. Kolejny przepiękny gol padł w 49. minucie. Piłkę podaną z głębi boiska przed linią pola karnego opanował Gergo Lovrencsics i mimo asysty dwóch obrońców zdołał strzelić zewnętrzną częścią stopy, w taki sposób że piłka szybująca sporym łukiem wpadła do bramki przy prawym słupku omijając o dobry metr dłonie interweniującego Pavelsa Steinborsa, który grał w tym meczu w specjalnej masce. Z upływem czasu tempo meczu było coraz wolniejszę. Na poprawę dynamiki gry nie wpłynęło nawet wprowadzenie młodych lechitów: Dawida Kownackiego i Dariusza Formelli. Ostatecznie Lech pokonał Górnika 2:1 i wciąż ma realne szanse na mistrzostwo Polski.
Po meczu powiedzieli:
Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań)
Józef Dankowski (trener Górnika Zabrze)
Lech Poznań - Górnik Zabrze 2:1 (1:1)
Bramki:
Lech - Gergo Lovrencsics - 2 (5’, 49’)
Górnik - Radosław Sobolewski - 1 (40’)
Składy:
Lech Poznań - Maciej Gostomski, Mateusz Możdżeń, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora (56. Luis Henriquez), Gergo Lovrencsics, Karol Linetty, Łukasz Trałka, Daylon Claasen (75. Dawid Kownacki), Szymon Pawłowski (85. Dariusz Formella), Kasper Hamalainen
Górnik Zabrze - Pavels Steinbors, Paweł Olkowski, Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Rafał Kosznik, Prejuce Nakoulma, Dzikamai Gwaze, Radosław Sobolewski (80. Przemysław Oziębała), Bartosz Iwan, Łukasz Madej (83. Rafał Kurzawa), Mateusz Zachara (67. Robert Jeż)
Sędziował Paweł Gil z Lublina. Widzów - 21 826.
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0