Walczące o utrzymanie Podbeskidzie przystąpiło do meczu z bardziej utytułowanym rywalem bez żadnego respektu. Poznański zespół w tym sezonie jednak nie bardzo nawet nań zasługuje. W 11. minucie goście mieli wprawdzie szansę na objęcie prowadzenia, ale strzał Mikaela Ishaka z czternastego metra obronił Michal Pesković. Kwadrans później szwedzki napastnik Lecha miał kolejną okazję, ale po zagraniu piętą Michała Skórasia trafił tylko w boczną siatkę bramki gospodarzy. W odpowiedzi Desley Ubbink uderzył z prawego skrzydła, ale Mickey van der Hart zdołał wybić piłkę końcami palców poza linię końcową. W 43. minucie gospodarze egzekwowali rzut wolny z prawej strony boiska. Z ponad dwudziestu metrów lewą nogą w kierunku dalszego słupka uderzył Karol Danielak, ale strzał był minimalnie niecelny. Do przerwy w Bielsku-Białej był remis bezbramkowy. Po zmianie stron coraz aktywniej grali gospodarze, chociaż lechici też mieli kilka dogodnych do zdobycia bramek sytuacji. W 60, minucie w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Podbeskidzia znalazł się Mikael Ishak, ale uderzył minimalnie niecelnie, a sześć minut później w sporym zamieszaniu Michal Pesković obronił uderzenie Jakuba Kamińskiego. Gospodarze także naciskali i w 74. minucie objęli prowadzenie. Błąd w wyprowadzeniu piłki przez zawodników Lecha z własnej strefy obronnej wykorzystał Marko Roginić, który biegnąc z lewej strony na prawą wzdłuż linii pola karnego uderzył w pełnym biegu posyłając piłkę wprost w okienko bramki gości. Starcona bramka zupełnie podcięła skrzydła lechitom, którzy nawet nie zdołali doprowadzić do remisu nie mówiąc już o rozstrzygnięciu meczu na swoją korzyść.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Lech Poznań 1:0 (0:0)
Bramka:
Podbeskidzie - Marko Roginić – 1 (74’)
Radosław Kossakowski/foto Przemysław Szyszka
Liczba komentarzy : 0