W rundzie zasadniczej Lech dwukrotnie przegrał z Pogonią i niedzielny mecz miał być solidnym rewanżem za te porażki. Lechitów wspierało niemal 30 tysięcy widzów liczących na wygraną i przedłużenie choćby iluzorycznych szans na mistrzostwo. Kibice przygotowali zresztą imponującą oprawę. Po pierwszym gwizdku z trybun poszybowały serpentyny i konfetti. Dlatego sędzia Tomasz Kwiatkowski musiał na niemal dwie minuty przerwać ledwie rozpoczętą grę, aby można było posprzątać płytę boiska. Niestety, piłkarze Lecha nie dostosowali się do argentyńskiej atmosfery sportowego święta stworzonej przez kibiców będąc, zwłaszcza w drugiej połowie, ledwie cieniem zespołu, który jeszcze nie tak dawno wygrywał w imponującym stylu z Wisłą, Górnikiem, czy Jagiellonią. Inna rzecz, że na początku spotkania goście grali z wyraźnie defensywnym nastawieniem i trudno było lechitom rozwinąć skrzydła, a kiedy już to robili łatwo mogli narazić się na kontrataki szybkiego i silnego Marcina Robaka, jak miało to miejsce na przykład w 25. minucie, kiedy lider klasyfikacji strzelców po znakomitym podaniu Rafała Murawskiego bez problemu ograł Paulusa Arajuuriego i znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Krzysztofem Kotorowskim minimalnie pudłując. W ekipie Lecha na wyróżnienie zasłużyli w pierwszej połowie Szymon Pawłowski i Daylon Classen. Ten pierwszy był bliski zdobycia gola już w 10. minucie po ataku lewym skrzydłem, ale trafił w Radosława Janukiewicza. W 31. minucie grający przed laty w gnieźnieńskim Mieszku pomocnik Lecha przechwycił piłkę w pobliżu linii środkowej boiska i podał do Kaspera Hamalainena, ale ten w sytuacji „sam na sam” trafił tylko w boczną siatkę bramki gości. Sześć minut później Pawłowski sam miał kolejną szansę, ale strzelając z linii pola karnego trafił w poprzeczkę. Reprezentant RPA popisywał się znakomitą techniką. Kilkakrotnie ładnie ograł rywali dośrodkowując z prawego skrzydła i strzelając, ale jego akcje również nie przyniosły efektu bramkowego i do przerwy było 0:0. Na początku drugiej części meczu nadal optyczną przewagę mieli gospodarze. W 47. minucie piękny strzał Szymona Pawłowskiego z około 25 metrów w okienko bramki Pogoni nie bez trudu obronił Radosław Janukiewicz. Z upływem czasu to goście byli jednak aktywniejsi wyraźnie lepiej znosząc trudy meczu rozgrywanego w przedburzowym upale. W 51. minucie w kolejnej sytuacji „sam na sam” z Krzysztofem Ktorowskim znalazł się Marcin Robak, ale i tym razem bramkarz Lecha popisał się znakomitą interwencją. Trzy minuty później po rzucie wolnym egzekwowanym przez Takafumi Akahoshiego Maciej Dąbrowski strzelając głową trafił w poprzeczkę bramki Lecha. Ostatni kwadrans meczu należał już wyraźnie do gości, którzy zepchnęli wręcz lechitów do defensywy. W 85. minucie, bliski pokonania Krzysztofa Kotorowskiego strzałem głową był Marcin Robak, a cztery minuty później strzał Rafała Murawskiego wylądował na górnej siatce bramki gospodarzy.
Bezbramkowy remis Lecha z Pogonią zapewnił mistrzostwo Polski Legii Warszawa. Warszawianie nie odwdzięczyli się Lechowi za swoisty „prezent” przegrywając u siebie w niedzielę z Ruchem Chorzów 1:2, a to oznacza, że Kolejorz wciąż jeszcze nie może być pewny wicemistrzostwa kraju. Kluczowym w tej sytuacji będzie mecz z Ruchem, który rozegrany zostanie już w najbliższą środę, 28 maja, o g. 20:30 na INEA Stadionie. Będzie to jednocześnie ostatnie spotkanie sezonu 2013/2014 przy ul. Bułgarskiej w Poznaniu.
Lech Poznań - Pogoń Szczecin 0:0
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski, Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz (68. Marcin Kamiński), Paulus Arajuuri, Luis Henriquez, Daylon Claasen, Mateusz Możdżeń, Kasper Hamalainen (62. Gergo Lovrencsics), Karol Linetty, Szymon Pawłowski (78. Dawid Kownacki), Łukasz Teodorczyk
Pogoń Szczecin: Radosław Janukiewicz, Sebastian Rudol (46. Wojciech Lisowski), Maciej Dąbrowski, Wojciech Golla, Michał Koj (63. Bartosz Ława), Dominik Kun, Maksymilian Rogalski, Takafumi Akahoshi, Rafał Murawski, Takuya Murayama (83. Jakub Bąk, Marcin Robak
Sędziował Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. Widzów - 28 116.
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0