Trener Jan Urban zapowiadał przed tym spotkaniem, że jego podopieczni podejdą do meczu bardzo zdeterminowani. I rzeczywiście gospodarze od początku ruszyli do ataku, ale lubinianie wcale nie zamknęli się za podwójną gardą, dzięki czemu gra prowadzona była w szybkim tempie - bez nudnego (a spotykanego częstokroć jesienią) rozgrywania piłki w obrębie formacji defensywnej Lecha. Większa dynamika gry pozwoliła obu drużynom na stworzeniu kilku bardzo ciekawych akcji. Jako pierwszy bliski zdobycia gola był Karol Linetty uruchomiony w 10. minucie prostopadłym podaniem przez Abdula Aziza Teteha. Piłka po uderzeniu reprezentanta Polski z około siedmiu metrów poszybowała jednak nad spojeniem słupka z poprzeczką bramki gości. Napór poznanian zaowocował kilka chwil później, kiedy to w 16. minucie Kasper Hamalainen przyjął piłkę na klatkę piersiową stojąc bokiem do bramki rywali i uderzając z woleja posłał futbolówkę tuż przy lewym słupku w taki sposób, że nawet wyciągnięty jak struna Martin Polaczek był bez szans. Goście od razu ruszyli do odrabiania strat. Dobre okazje strzeleckie wypracowali między innymi Łukasz Janoszka i Michal Papadopulos, ale defensywa Lecha była szczelna, a w ostateczności wszystko kończyło się pewnymi interwencjami Jasmina Buricia. Do przerwy gospodarze prowadzili zatem 1:0. W drugiej połowie poznanianie cofnęli się nieco do defensywy, ale tylko po to, aby mieć możliwość zagrania z kontry. I już jedna z pierwszych takich akcji przyniosła rezultat. W 64. minucie Kasper Hamalainen, po przechwycie zagrał prostopadle do Szymona Pawłowskiego, który wyraźnie wygrał pojedynek biegowy z Lubomirem Guldanem i w sytuacji „sam na sam” pokonał Martina Polaczka posyłając piłkę nad nogami interweniującego nisko bramkarza gości. Trzy minuty później Pawłowski mógł skopiować swój wyczyn. Tym razem miał jeszcze więcej miejsca i czasu, albowiem do podania Karola Linetty’ego (po nieudanym rogu w wykonaniu Zagłębia) startował sprzed linii środkowej, będąc wyraźnie za plecami obrońców rywali. Były zawodnik Mieszka Gniezno nie zdecydował się jednak na kiwnięcie bramkarza, a uderzył sprzed linii pola karnego i tym razem Martin Polaczek nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi szybki kontratak przeprowadzili goście. Zagranie z prawego skrzydła Arkadiusza Woźniaka próbował wykorzystać Michal Papadopulos kierując piłkę głową pod poprzeczkę, ale piękną paradą popisał się Jasmin Burić. W 76. minucie jeden z nielicznych błędów popełnili defensorzy Lecha. W konsekwencji, w sytuacji „sam na sam” z Jasminem Buriciem znalazł się Krzysztof Piątek, ale bramkarz Kolejorza nie dał się zaskoczyć. W końcówce bliski podwyższenia na 3:0 był natomiast Maciej Gajos, który po wymianie podań z Dawidem Kownackim technicznym strzałem ze szczytu pola karnego próbował umieścić piłkę w bramce przy słupku, ale piękną paradą popisał się Martin Polacek ratując swój zespół przed utratą kolejnego gola.
Zwycięstwo 2:0 z Zagłębiem Lubin to już szósta z rzędu wygrana podopiecznych Jana Urbana w piłkarskiej ekstraklasie, a jednocześnie dziewiąty mecz, w którym obrońcy tytułu nie doznali porażki. Przed ostatnią ligową kolejką w tym roku Lech awansował na piąte miejsce w ligowej tabeli i do podium traci już tylko 6 punktów. W najbliższą niedzielę Kolejorz zmierzy się z liderem - Piastem w Gliwicach i będzie to z pewnością hit ostatniej tegorocznej kolejki.
Lech Poznań - Zagłębie Lubin 2:0 (1:0)
Bramki:
Lech - Kasper Hamalainen - 1 (16’), Szymon Pawłowski - 1 (64’)
Lech - Jasmin Burić, Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamas Kadar, Szymon Pawłowski (77. Dawid Kownacki), Abdul Aziz Tetteh, Karol Linetty (84. Maciej Gajos), Łukasz Trałka, Barry Douglas (46. Darko Jevtic), Kasper Hamalainen
KGHM Zagłębie - Martin Polacek, Aleksandar Todorovski (72. Damian Zbozień), Lubomir Guldan, Jarosław Jach, Dorde Cotra, Jakub Tosik, Adrian Rakowski (67. Krzysztof Piątek), Arkadiusz Woźniak, Jarosław Kubicki, Łukasz Janoszka (67. Krzysztof Janus), Michal Papadopulos.
Sędziował: Paweł Raczkowski z Warszawy
Widzów - 14 562
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0