Przez większą część meczu to gospodarze byli stroną przeważającą. Już w 7. minucie mogli objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Farshada Ahmadzadeha Matus Putnocky wypiąstkował piłkę, która trafiła do Mateusza Cholewiaka. Jego strzał został jednak zablokowany przez obrońców Lecha. Trzynaście minut później piłka wpadła do bramki gości po strzale Michała Chrapka, ale wcześniej podający do niego Mateusz Cholewiak był na pozycji spalonej. Podobna sytuacja miała miejsce w 29. minucie. Po dośrodkowaniu Augusto z rzutu wolnego Arkadiusz Piech próbował głową skierować piłkę do bramki, ale gdyby nawet trafił, gol nie zostałby uznany, ponieważ napastnik Śląska był na spalonym. Dziewięć minut później rzut wolny z prawej strony egzekwował Farshad Ahmadzadeh. Piłka po jego uderzeniu przeleciała nad murem, ale tuż przy bliższym słupku zdołał ją wyłapać Matus Putnocky. Lech w pierwszej połowie praktycznie nie stworzył żadnej groźniejszej sytuacji w strefie obronnej gospodarzy nie oddając żadnego celnego strzału na bramkę Śląska. Do przerwy był zatem remis bezbramkowy, a po zmianie stron Śląsk zaatakował jeszcze odważniej. W 47. minucie Arkadiusz Piech nieoczekiwanie łatwo odebrał piłkę Vernonowi De Marco i zdecydował się na strzał tuż sprzed linii pola karnego. Uderzenie było silne, ale piłka poszybowała minimalnie nad poprzeczką. Pięć minut później gospodarze po raz drugi w umieścili futbolówkę w poznańskiej bramce. Pędzący prawym skrzydłem Farshad Ahmadzadeh dośrodkował w kierunku dalszego słupka, ale główkujący celnie Arkadiusz Piech był na spalonym. W 67. minucie autorem kolejnej nieuznanej bramki był Marcin Robak posyłając piłkę strzałem głową tuż przy bliższym słupku. Tym razem aż trzech zawodników Śląska było jednak na pozycji spalonej. Gospodarze naciskali, stwarzali groźne sytuacje, ale brakowało im trochę szczęścia, czy ułamków sekundy dotyczących momentu podania. Goście pierwszą naprawdę groźną akcję przeprowadzili w 82. minucie. Daleki przerzut piłki Christiana Gytkjaera na prawe skrzydło wykorzystał Kamil Jóźwiak zagrywając w pole karne między dwóch obrońców do Pedro Tiby, a ten mając trochę miejsca strzelił silnie przy bliższym słupku. Interweniujący nisko Jakub Słowik zdołał tylko musnąć futbolówkę czubkami palców, a po chwili musiał wyjąć ją z własnej bramki. Śląsk niemal natychmiast był bliski wyrównania, ale Marcin Robak, który strzałem głową zaskoczył Matusa Putnocky'ego był kolejny raz na spalonym. W końcówce meczu okazję na drugą bramkę dla Lecha miał Paweł Tomczyk, który po idealnym prostopadłym podaniu Kamila Jóźwiaka znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Jakubem Słowikiem, ale strzał młodego napastnika Kolejorza zdołał instynktownie obronić bramkarz gospodarzy i mecz zakończył się rezultatem 0:1.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramka
Lech - Pedro Tiba – 1 (82’)
Śląsk - Jakub Słowik, Mateusz Cholewiak, Wojciech Golla, Piotr Celeban, Kamil Dankowski, Maciej Pałaszewski, Augusto, Robert Pich (Mateusz Radecki 85), Michał Chrapek (Damian Gąska 71), Farshad Ahmadzadeh, Arkadiusz Piech (Marcin Robak 63)
Lech - Matus Putnocky, Vernon De Marco, Thomas Rogne, Maciej Orłowski, Piotr Tomasik, Mihai Radut (Tomasz Cywka 55), Łukasz Trałka, Tytomteusz Klupś (Kamil Jóźwiak 71), Joao Amaral (Paweł Tomczyk 76), Christian Gytkjaer, Pedro Tiba
Sędziował Daniel Stefański z Bydgoszczy
Widzów - 17 926
Radosław Kossakowski/fot. archiwum
Liczba komentarzy : 0