Gospodarze przystąpili do tego spotkania wyraźnie osłabieni kadrowo. Za przekroczenie limitu żółtych kartek w składzie zabrakło Marcina Kamińskiego. Kontuzje wyeliminowały Karola Linetty’ego, a już wcześniej Szymona Pawłowskiego. Z powodu infekcji wirusowej w meczowej kadrze nie znaleźli się także Gergo Lovrencsics i Władymir Wołkow, a pozostali zawodnicy również nie czuli się najlepiej. Dlatego też trudno dziwić się, że żądna rewanżu po przegranej jesienią przy Łazienkowskiej Legia przez większą część meczu wyraźnie dominowała. Gospodarze mimo znaczącego osłabienia formacji defensywnej dość długo bronili się jednak skutecznie i szukali okazji do kontrataków, choć nie było ich zbyt wielu. Najbliższy szczęścia był w 13. minucie Maciej Gajos, ale pomocnik Lecha uderzając z dwunastego metra trafił wprost w interweniującego Arkadiusza Malarza. Cztery minuty później eksportowy polski arbiter nie dopatrzył się ewidentnego faulu Artura Jędrzejczyka na Tamasie Kadarze w polu karnym gości. Wprawdzie boisko spowiły wtedy obłoki dymu z odpalonych przez kibiców rac, ale sędzia był bardzo blisko akcji, a mimo to nie zdecydował się na podyktowanie „jedenastki”. Z upływem czasu legioniści zaczęli przeprowadzać coraz groźniejsze akcje ofensywne i w polu karnym gospodarzy co chwilę robiło się gorąco. Trzeba przyznać, że poznanianie mieli trochę szczęścia. Czego nie wybronił Jasmin Burić, to lądowało obok bramki, lub trafiało w poprzeczkę. Legionistom w końcu pomógł Maciej Wilusz, który niezbyt pewnie wycofał piłkę do własnego bramkarza. Z prezentu skorzystał Nemanja Nikolić, który w sytuacji „sam na sam” pokonał Jasmina Buricia. Trzy minuty później było już 0:2. Abdul Aziz Tetteh minimalnie spóźnił się z interwencją we własnym polu karnym i sfaulował Ondreja Dudę. Tym razem arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na „jedenastkę". Rzut karny egzekwował Nemanja Nikolić. Wprawdzie bramkarz Lecha wyczuł intencje strzelca, ale po jego rękach piłka i tak trafił do bramki. Do przerwy było zatem 0:2. W drugiej połowie tempo gry wyraźnie spadło. Legia pilnowała prowadzenia. Lech nie miał już chyba sił i przekonania do tego aby podjąć walkę. Mniej żywiołowy był także doping, chociaż trybuny ożywiły się wyraźnie, kiedy w końcówce spotkania za strzelca obu bramek wprowadzony został Kasper Hamalainen - przywitany potężną porcją gwizdów. Fin wytrzymał jednak presję. Stworzył nawet jedną dobrą sytuację, ale został skutecznie powstrzymany przez defensorów i bramkarza Kolejorza. Ostatecznie Lech przegrał z Legią 0:2 ustępując rywalom zarówno pod względem szybkościowym, wytrzymałościowym, zmysłu taktycznego, jak i (zwłaszcza w drugiej połowie) zaangażowania i wiary w odniesienie sukcesu.
Lech Poznań - Legia Warszawa 0:2 (0:2)
Bramki:
Legia - Nemanja Nikolić - 2 (42’, 45’-karny)
Lech - Jasmin Burić, Tomasz Kędziora (90-Robert Gumny), Paulus Arajuuri, Maciej Wilusz, Tamas Kadar (46-Kebba Ceesay), Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka, Kamil Jóźwiak, Darko Jevtić, Maciej Gajos, Nicki Bille Nielsen (74-Dawid Kownacki)
Legia - Arkadiusz Malarz, Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek, Tomasz Jodłowiec, Ariel Borysiuk, Ondrej Duda (77-Guilherme), Aleksandar Prijović, Michaił Aleksandrow (90-Łukasz Broź), Nemanja Nikolić (83-Kasper Hamalainen)
Sędziował Szymon Marciniak z Płocka
Widzów - 41 567
Radosław Kossakowski + foto
Liczba komentarzy : 0